Od pewnego czasu selekcjoner Biało-Czerwonych Michał Probierz wystawia przeciwko wszystkim rywalom odważny, ofensywny skład. Za poprzednich selekcjonerów niezbyt często się zdarzało, by w środku pomocy grali ze sobą Piotr Zieliński z Sebastianem Szymańskim. U Probierza do tej dwójki dołączył jeszcze Kacper Urbański. Pomysł z Zielińskim na pozycji numer 6 uważam za trafiony. Pomocnik Interu Mediolan pokazał w czwartek duży głód piłki, odwagę i mądrość. Pewniakiem w wyjściowej jedenastce staje się Urbański. I bardzo dobrze, bo ten zawodnik może w narodowym zespole pełnić taką rolę, jakiej zawsze oczekiwaliśmy od Zielińskiego. Oprócz tych ofensywnych zawodników środka boiska, mieliśmy w składzie dwóch napastników oraz mających zazwyczaj duży ciąg na bramkę skrzydłowych: Nicolę Zalewskiego i Przemysława Frankowskiego. Na papierze wygląda to bardzo ciekawie i były na Hampden Park momenty bardzo dobrej gry, ale mam wrażenie, że jest jeszcze w tym zestawieniu spory margines. Gra ofensywna, zrozumienie i zgranie zwłaszcza między pomocą i napastnikami była daleka od ideału. Krzysztof Piątek wyglądał w czwartek na zawodnika - mówiąc delikatnie - niezbyt przydatnego w tym ustawieniu. Nie było praktycznie żadnej wymiany piłek między nim, pomocnikami czy też między dwoma napastnikami. Robert Lewandowski zaliczył asystę przy pięknym golu Szymańskiego, ale generalnie po tak klasowym i doświadczonym zawodniku spodziewałbym się większej odpowiedzialności za piłkę, więcej kreatywności i tworzenia - samemu lub dzięki rozgrywaniu - większego zagrożenia. Bohaterem spotkania został Nicola Zalewski, bo dzięki niemu padły dwa gole. Pomocnik Romy jak zwykle starał się błyszczeć akcjami indywidualnymi, ale jest też zawodnikiem, który powinien czasem zejść do środka i włączać się do wymiany piłki między pomocnikami. Nie powinien w każdej akcji próbować rozpoczynać rajd, bowiem zaczyna to być czytelne. Być może ten mankament sprawia, że nie jest pierwszym wyborem w drużynie klubowej. Mimo wszystko w kadrze staje się wręcz niezbędny, bo jest typem zawodnika, który robi różnicę, potrafi przeważyć szalę spotkania, tak jak w czwartek w Szkocji. O ile Zalewski niemal non stop próbował biec z piłką na bramkę rywala, o tyle Frankowski zbyt często zagrywał ją bezpiecznie do tyłu, brakowało mu trochę pomysłów co zrobić dobrego w ofensywie. Dariusz Dziekanowski: "Decyzja o wystawieniu Bułki była dla mnie zaskoczeniem" Przed meczem z Chorwatami potrzebne są drobne korekty zarówno z przodu (ktoś zamiast Piątka), ale też z tyłu. O ile po Piotrze Zielińskim specjalnie nie było widać, że nie gra w klubie, o tyle czwartkowy mecz obnażył braki w ograniu u Jakuba Kiwiora. Był chyba najsłabszym zawodnikiem tego spotkania. Dlatego też uważam, że dawanie nie grającym piłkarzom minut w meczach kadry nie jest najlepszym rozwiązaniem. W reprezentacji mają grać zawodnicy znajdujący się w najwyższej formie. W kadrze nie można im pomagać poprawiając liczby ich występów. Nie tędy droga. Co do bramkarza trzeba przyznać, że Marcin Bułka nie miał szans na obronę tych dwóch bramek, które padły w ostatnim meczu ze Szkocją, ale tak czy inaczej decyzja o jego występie była dla mnie zaskoczeniem. Według mnie najbardziej logicznym rozwiązaniem po rezygnacji Wojciecha Szczęsnego byłby założenie bluzy z nr 1 przez Łukasza Skorupskiego. W niedzielę mecz z Chorwatami, którzy są w naszym zasięgu. Uważam, że jesteśmy w stanie powalczyć o jedno z dwóch pierwszych miejsc w grupie. Pozostanie w elicie tych rozgrywek jest bardzo ważne, bo zyskują one coraz większy prestiż. Nie zgadzam się z opiniami, że jest to tylko etap przygotowań do eliminacji mistrzostw świata. Gra w grupie A jest niemal tak cenna, jak występy w klubowej Lidze Mistrzów, okazja gry z takimi rywalami musi być traktowana poważnie.