W związku z tym, że prezes tym razem, zachowuje absolutną szczelność i wygląda na to, że nikomu postronnemu nie uszczknął rąbka tajemnicy, jesteśmy skazani na przypuszczenia. Oto te najbardziej prawdopodobne i najbardziej absurdalne. Polityka Wcale nie jest przesądzone, że rząd nie zmieni ustawy i nie zniesie przepisu o dwu kadencyjności władz związków sportowych (w takiej sytuacji obecny prezes mógłby ponownie wystartować). W środowisku mówi się, że premier, mimo napięć w kontaktach z prezesem przed wyborami prezydenckimi, nie stracił sympatii do szefa polskiej piłki i mógłby zrobić wobec niego kolejny ukłon. Zwłaszcza w kontekście zbliżających się Euro 2021, które także dzięki kontaktom szefa PZPN w UEFA (jest on członkiem Komitetu Wykonawczego europejskiej federacji) mogłyby się odbyć także w... Polsce. Plotka głosi, że kilka meczów fazy grupowej zamiast np. Baku przejąłby Gdańsk. Co ma do tego Brzęczek? Można przecież założyć, że do decyzji o jego zmianie zachęcali sponsorzy. Na przykład któraś ze spółek skarbu państwa? Ego prezesa Zbigniew Boniek zdaje sobie sprawę, że to jego ostatnie miesiące na stanowisku prezesa, a w związku z tym, że jest człowiekiem niespotykanie wręcz ambitnym i bez wątpienia zależy mu na tym, aby zawsze być w centrum uwagi, chce zakończyć swoją robotę z przytupem. A wie, że prawdopodobieństwa osiągnięcia czegoś spektakularnego z Brzęczkiem było praktycznie nieprawdopodobne. Prezes obudził się po prostu któregoś dnia, spojrzał na kalendarz i postanowił zagrać va banque. I nic innego, ani nikt inny nie miał na to wpływu. Fochy "Lewego" Piłkarze zwalniali trenerów jak świat światem. A to co wyprawiał nasz as w trakcie ostatnich meczów jesienią było jednoznaczną wskazówką, że w jego oczach czas selekcjonera minął. Ten język ciała w trakcie gry, czy znamienne milczenie na pytanie o to czy Brzęczek miał strategię na mecz, mogłyby zostać pominięte wzruszeniem ramion, gdyby ich autorem był reprezentant klasy Arkadiusza Recy, ale nie RL9. Pytanie za kim stanie rozsądny szef tuż przed wielkim turniejem. Za przeciętnym trenerem czy najlepszym zawodnikiem świata, wydaje się retoryczne. Konflikt w drużynie Boniek doskonale zdaje sobie sprawę, że kadra jest podzielona. A główna oś konfliktu nie przebiegała na linii selekcjoner - Lewandowski, ale między tzw. stolikiem gwiazdorskim skupionym wokół Lewego (także Grzegorz Krychowiak i Wojciech Szczęsny) a graczami wokół drugiego kapitana Kamila Glika (większość drużyny). Do jego eskalacji miało dojść podczas ostatniego zgrupowania i meczu z Włochami. Szef obrony usiłował wstrząsnąć zespołem w przerwie, unosząc się i rzucając stołem, podczas gdy kapitan znacząco milczał. Prezes PZPN, prawdopodobnie na podstawie rozmów z kluczowymi graczami, już po zgrupowaniu, uznał, że Brzęczek nie jest w stanie tego poskładać do kupy. A decyzja o zwolnieniu selekcjonera została odsunięta w czasie właśnie z tego powodu. Utrata sterowalności selekcjonera Brzęczek przestał słuchać. Wiele sugestii prezesa, w tym te, aby nie ciągnąć na siłę siostrzeńca Jerzego Brzęczka Jakuba Błaszczykowskiego, nie robić z psychologa Sawina centralnej postaci w drużynie czy tworzyć oblężonej twierdzy z kadry, trafiało w próżnię. Być może selekcjoner widząc, że przetrwał najtrudniejszy czas i przed Euro nic go już nie ruszy, uznał że ma swoje pięć minut, zhardział i zaczął stawiać swoje warunki. A Boniek miał zwyczajnie tego dość. I stracił motywację, aby dłużej występować w jego obronie sam przeciwko coraz bardziej wzburzonej opinii publicznej. Włoski impuls Podczas przerwy świąteczno-noworocznej prezes zdystansował się w rzymskim domu od polskiej rzeczywistości, odbył kilka rozmów z kolegami ze świata wielkiej piłki i został poinformowany, że do wzięcia jest szkoleniowiec z dużym nazwiskiem, który choćby dzięki swojemu czarowi da większą nadzieję na sukces podczas Euro i dobry strat w eliminacjach Euro. Cezary Kowalski