Zwyciężyć po takiej klęsce jak w Bruseli udało się to ledwie cztery razy - ostatni raz trzydzieści lat temu: w 1992 roku po wyjazdowej klęsce ze Szwecją 0-5 za czasów Andrzeja Strejlaua (debiut Andrzeja Juskowiaka) ledwie dwanaście dni później Orły odbiły się od dna wygrywając w Salzburgu z Austrią 4-2 (debiut Jerzego Brzęczka i Dariusza Adamczuka). Ostatni taki przypadek skończył się jednak fatalnie: po hiszpańskiej klęsce 0-6 reprezentacji Franciszka Smudy w 2010 roku - nastąpiło kolejne lanie; 0-3 z Kamerunem w Szczecinie z udziałem Samuela Eto'o, który wbił dwa gole. Ciekawy był przypadek z 1936 roku. Polska przeżyła wówczas ciężki nokaut w Jugosławii, przegrała 3-9, nigdy wcześniej i później nie pozwoliła wbić sobie aż dziewięciu bramek. Wtedy było jednak na co zwalić. Nie dość, że po siedmiu minutach z powodu kontuzji zejść z boiska musiał nasz podstawowy obrońca Henryk Martyna to w dodatku "gra toczyła się jedynie przez 25 minut w normalnych warunkach, potem zaczął padać deszcz, który przemienił się wkrótce w tropikalną wręcz ulewę" - pisał "Przegląd Sportowy". "Z nieba lały się strumienie wody wzmagane wiatrem. Boisko szybko przemieniło się w grzęzawisko. Dla lepszych technicznie Jugosłowian stanowiło to mniejszą przeszkodę (...), potwierdzili całkowicie doskonałą opinię jaką się cieszą, grą swoją nie różnili się od środkowoeuropejskich zawodowców" - dodawała gazeta. Stłamszeni, rozbici, umorusani Polacy potrafili się podnieść. Sześć dni później w Warszawie, przy rekordowej publiczności na Stadionie Wojska Polskiego (sprzedano 35 tysięcy, ale "co najmniej kilka tysięcy kibiców weszło nielegalnie", zdjęcia trybun ze spotkania przekonują, że nie dałoby się wetknąć nawet szpilki) potrafili zremisować 1-1 z Niemcami - trzecią wówczas drużyną świata - a gola dla Biało-Czerwonych wbił as Ruchu Wielkie Hajduki - Gerard Wodarz. Prasa podkreślała z dumą, że był to pierwszy punkt w międzypaństwowym meczu z Niemcami. A przecież brakowało najlepszego piłkarza - Ernesta Wilimowskiego, który przed igrzyskami w Berlinie został wyrzucony z reprezentacji za udział w libacji, a w kadrze zagra niespełna miesiąc po opisywanym tutaj meczu z Niemcami. Wykaz polskich klęsk i późniejszych reakcji W 1924 roku po 0-5 z Węgrami dwa tygodnie później było 2-3 z USA; W 1936 roku po 3-9 z Jugosławią dziewięć dni później było 1-1 z Niemcami; W 1947 roku po 1-7 z Jugosławią tydzień później było 0-0 z Rumunią; W 1948 roku po 0-8 z Danią dwa miesiące później było 0-1 z Jugosławią; W 1949 roku po 2-8 z Węgrami niespełna trzy miesiące później było 3-2 z Bułgarią; W 1951 roku po 0-6 z Węgrami niespełna rok później (sic!) było 0-1 z Bułgarią (już w 1952); W 1960 roku po 1-7 z ZSRR niespełna miesiąc i tydzień później było 4-0 z Bułgarią; W 1965 roku po 1-6 z Włochami dwa miesiące później było 1-1 z Anglią (już w 1966); W 1970 roku po 0-5 z NRD ponad dwa tygodnie później było 2-0 z Irlandią; W 1985 roku po 0-5 z Meksykiem trzydzieści godzin później (sic!) było 2-2 z Bułgarią; W 1992 roku po 0-5 ze Szwecją dwanaście dni później było 4-2 z Austrią; W 1996 roku po 0-5 z Japonią jedenaście dni później było 1-2 z Chorwacją; W 2010 roku po 0-6 z Hiszpanią dwa miesiące później było 0-3 z Kamerunem; W 2022 roku po 1-6 z Belgią cztery dni później ile będzie z Holandią?