- Nie ma się co rozwodzić o Portugalii, bo teraz czeka nas ta niesamowita Finlandia - mobilizował siebie i kolegów przed środowym starciem z "Suomi" w Helsinkach Jakub Błaszczykowski, który ma znowu apetyt na wielki futbol. - Ja uważam, że to może być dużo łatwiejszy mecz, niż ten w Polsce. Przede wszystkim wiemy, czego się spodziewać po Finach - nie będzie zaskoczenia. Druga rzecz, na wyjeździe nie musimy atakować, napierać, jak to miało miejsce w Polsce. Dzięki temu będzie się nam grało łatwiej - podkreśla Kuba. - To oni będą musieli prowadzić grę, a wiadomo, że jak my jesteśmy w roli faworyta i musimy atakować, to nie zawsze nam wychodzi. Za bardzo się odkrywamy, zapominamy o defensywie i tracimy bramkę. Czy Kuba nie czuje w psychice skutków porażek w Bundeslidze, jakie ponosił z Borussią Dortmund? - Najgorsze w Borussi mam już za sobą - uważa. - Co się stało, że nastąpił taki falstart? Sparingi nas uśpiły. Myśleliśmy, że po tym, jak wygraliśmy łatwo niemal z każdym, to i w sezonie wszystko będzie tak łatwo przychodzić. Prawda okazała się inna. Bez walki, bez włożenia stu procent zaangażowania w mecz, nikt się przed tobą nie położy i nie odda punktów. Dlatego taki zimny prysznic zrobił nam Duisburg i Schalke. Ale w odpowiednim momencie się obudziliśmy i te dwa mecze ostatnie wygraliśmy. Teraz powinno być znacznie lepiej. W takich sytuacjach, gdy coś nie idzie, w klubie największe pretensje zgłaszają do nowych piłkarzy, którzy mieli wzmocnić zespół. Czy nasz piłkarz słyszałeś od trenera, czy dyrektora sportowego hasła w stylu: "Co z Tobą Kuba?" - Powiem szczerze, że nie ma czegoś takiego. Ktoś tam napisał w gazecie, że niby dyrektor sportowy Michael Zorc narzekał na mnie. Porozmawiałem z dyrektorem, okazało się, że to totalna bzdura - podkreśla Błaszczykowski. - Tak samo kaczką dziennikarską była informacja, że ja niby powiedziałem, że Borussia to jest mały klub. Ktoś mi chciał podrzucić świnkę jeszcze przed podpisaniem kontraktu w Niemczech, ale cóż. Takich plotek pojawia się wiele, dlatego patrzę na to wszystko przez palce. Jak zareagował na odejście z Borussi Ebiego? To się stało przecież z dnia na dzień. - Takie jest życie. Każdy jest kowalem własnego losu. Ebi uznał, że w lidze hiszpańskiej będzie się mógł rozwinąć piłkarsko, więc przeniósł się do Racingu - komentuje Jakub. Czy trudniej mu w Borussi bez młodego Smolarka? - Jest tak samo, jak było. Teraz trzymam się z Nelsonem Valdezem i z młodszymi chłopakami - zdradza i cieszy się, że Wisła nieźle sobie radzi nawet bez jego pomocy, jest wiceliderem. - Śledzę jej mecze na bieżąco. Cieszę się bardzo, że chłopakom się powodzi. Wisła gra najlepszą piłkę w polskiej lidze, bo ma do tego zawodników. Upatruję w niej głównego kandydata do mistrzostwa Polski - dowodzi "Błaszczu". Michał Białoński, INTERIA.PL