"Biało-Czerwoni" w pełni się zrehabilitowali po środowej klęsce. Na dodatek trener Czesław Michniewicz upiekł jeszcze drugą pieczęć na holenderskim ogniu - oszczędził lidera ataku Roberta Lewandowskiego i aż do 85. min szefa defensywy Kamila Glika. Zastąpił go debiutant Jakub Kiwior, który spisał się na medal, podobnie jak Nicola Zalewski i zmiennik Szymon Żurkowski. Polska ma cztery punkty, co przybliża ją do utrzymania w elicie Ligi Narodów. Zgodnie z przewidywaniami Holendrzy panowali na murawie, ale w całej pierwszej połowie stworzyli mniej sytuacji zapalnych pod naszą bramką niż kilka dni temu Belgowie w ciągu kwadransa. Złożyło się na to zapewne wiele czynników. Mniejsza złość sportowa, gdyż oni mieli na koncie dwa zwycięstwa, a nie wstydliwą porażkę 1-4 u siebie jak Belgia, czy 1-6 jak my. Paradoksalnie też brak Roberta Lewandowskiego, który stanowiłby dla nich motywację. Najważniejsze, że Polacy grali lepiej w defensywie, gdzie byli zespołem, biegali blisko siebie, atakowali rywali. Co prawda pewnym ryzykiem był fakt, że już po 20 minutach żółte kartki mieli kluczowi dla naszej defensywy Grzegorz Krychowiak i Jan Bednarek. "Krycha" złapał żółtą kartkę jeszcze szybciej niż w Brukseli. Pomimo tego "Biało-Czerwoni" bronili się dzielnie i mieli spore wsparcie w Łukaszu Skorupskim, który zatrzymał pędzącego na niego samotnie Jurriena Timbera, a także Stevena Berghuisa. Matty Cash dał nam prowadzenie Szybki wypad Polaków dał im dość nieoczekiwane prowadzenie. Piotr Zieliński oddał do Nicoli Zalewskiego, ten pięknie przerzucił na drugą stronę, gdzie Matty Cash przyjął i jeszcze piękniej uderzył w lewy róg! Festiwal radości na trybunach, gdzie do armii cieszących się Polaków dołączyli Robert Lewandowski i Arkadiusz Milik. I tak Polska wyszła na prowadzenie. "Pomarańczowi" byli tym faktem zaskoczeni. Spychali nas coraz głębiej, ale nie umieli rozmontować naszego bloku defensywnego. Co prawda około 40 minuty zaczęliśmy klasyczną obronę Częstochowy, bez drugiej linii, bez kontrataków, ale cel uświęcał środki: udało się wytrwać do przerwy z prowadzeniem. Louis van Gaal najwyraźniej zrobił ostrą pogawędkę gospodarzom w przerwie. Tuż po niej przycisnęli. Urozmaicili ataki, ożywili lewe skrzydło, włączyli prostopadłe podania, mieli róg za rogiem. Paradoksalnie to Polacy podwyższyli jednak na 0-2! Krzysztof Piątek wypuścił Przemysława Frankowskiego na osamotnionego Marka Flekkena. "Franek" oddał jeszcze do Zielińskiego, który z dziecinną łatwością skierował piłkę do pustej bramki. Wielotysięczna piłkarska polska rodzina przy tej bramce cieszyła się dwa razy, gdyż sędzia Halil Meler posiłkowali się analizą VAR, by ostatecznie wskazać na środek. Teoria Michniewicza znalazła potwierdzenie. Szybki powrót "Oranje" Czesław Michniewicz od zawsze uważał prowadzenie 2-0 za najbardziej niebezpieczne. Według niego ono dekoncentruje zespół, a mobilizuje rywala. Po dwóch minutach na trafienie "Ziela" odpowiedział strzałem z bliska bez przyjęcia Davy Klaassen, po podaniu na nos Daleya Blinda, a po kolejnych trzech minutach wyrównał "bombą" z 15 m Denzel Dumfries, przy asyście Memphisa Depaya. Początkowo asystent sędziego pokazał spalonego, ale VAR naprostował ten błąd i tym razem cieszyli się po nim Oranje. Michniewicz wyjął asa z rękawa Trener Michniewicz zareagował wprowadzeniem Szymona Żurkowskiego za zmęczonego "Górala". Były piłkarz Górnika Zabrze w Brukseli pokonał 13 km, ale w Rotterdamie dał świetną zmianę. Wygrywał walkę wręcz z silnymi rywalami. Na końcówkę selekcjoner Polaków poświęcił skrzydłowego Frankowskiego, by wystawić dyrygenta obrony Kamila Glika. Znowu zaczęła się obrona Częstochowy, ale znowu - cel uświęcał środki. W idealnej sytuacji, w 88. min Depay huknął prosto w Skorupskiego! Ale chwilę później sędzia Meler podszedł do monitora, by dostrzec zagranie ręką Casha i podyktować rzut karny dla Holendrów... Skorupski show! Kto by się spodziewał, że po strzale z 11 m będą się cieszyć Polacy, a tak właśnie było, bo Depay trafił w słupek! Na wielkiego bohatera wyrósł jednak Skorupski, broniąc główkę Depaya, mocny strzał pod poprzeczkę! Siedzący przed nami Arkadiusz Milik wyskoczył do góry i pięścią wymachiwał z radości po świetnej interwencji kolegi! Holandia - Polska 2-2 (0-1) Bramki: 0-1 Cash (18. z podania Zalewskiego), 0-2 Zieliński (52. z podania Frankowskiego), 1-2 Claasen (53. z podania Blinda), 2-2 Dumfries (55.). Holandia: Flekken - Timber (65. Teze), de Vrij, Ake - Dumfries, Berghuis (65. Koopmeiners), Klaasen (65. Gakpo), de Jong, Blind - Bergwijn (77. Weghorst), Depay. Polska: Skorupski - Cash, Bednarek, Kiwior, Bereszyński - Frankowski (84. Glik), Krychowiak, Góralski (58. Żurkowski), Zalewski - Frankowski - Piątek. Sędziował Halil Meler z Turcji. Żółte kartki: Berghuis, Bergwijn, de Jong oraz Krychowiak, Bednarek, Skorupski, Zieliński, Żurkowski. Widzów: 50 tys. Z Rotterdamu Michał Białoński, Interia Czytaj też: Afera w Holandii przed meczem z Polską! Padają oskarżenia o rasizm!