Podczas pierwszej konferencji prasowej Michniewicza jako opiekuna "Biało-Czerwonych" Szymon Jadczak z tego portalu próbował dowiedzieć się od nowego selekcjonera na temat jego kontaktów z "Fryzjerem", ale ten nie był wtedy skory do rozmowy, strasząc dziennikarza nawet prokuratorem. Jadczak w poniedziałek 20 czerwca przedstawił szczegóły swojego śledztwa, opierającego się głównie na przeglądnięciu akt sprawy. Dziennikarz WP podaje w tym materiale, że rozmowy Michniewicza z Forbrichem miały charakter cykliczny i w sumie naliczył "591 kontaktów telefonicznych" pomiędzy panami "w okresie 1 lipca 2003-12 lipca 2005". Słynna liczba 711 połączeń pojawia się w akcie oskarżenia, ale prokurator nie wyjaśnia jej pochodzenia. Jadczak wymienia 11 meczów Lecha Poznań pod wodzą Michniewicza, w których doszło do korupcji albo próby korupcji. Trener i Forbrich często w takich sytuacjach się ze sobą kontaktowali. "Michniewicz dzwonił do 'Fryzjera' tuż przed i tuż po meczach, które według prokuratury były kupione lub sprzedane przez poznańską drużynę. Gdy nie mógł się dodzwonić pod jeden numer, wybierał kolejne, udostępniane przez 'Fryzjera' tylko zaufanym ludziom od ustawiania meczów" - czytamy w tekście. Czesław Michniewicz kontaktował się z Ryszardem Forbrichem nawet o trzeciej nad ranem "Nie miałem żadnej szczególnej wiedzy o kolejnych numerach telefonu Forbricha. Mogłem je posiadać po tym, jak Forbrich dzwonił do mnie" - stwierdził Michniewicz, cytowany przez WP, która przesłała mu pytania drogą elektroniczną i tak też otrzymała odpowiedzi. Kontakty były o różnych porach. Nawet o 3.00 w nocy jak 24 stycznia 2004 roku, kiedy panowie byli w jednej miejscowości. "Tego dnia odbywał się coroczny Bal Piłkarza w Pile organizowany przez Okręgowy Związek Piłki Nożnej w Pile. W imprezie brali udział przedstawiciele Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej, w tym Ryszard Forbrich pełniący funkcję wiceprezesa. Na bal zostałem zaproszony po odbiór nagrody" - tłumaczył Michniewicz. W sprawę korupcji mieli być zamieszani także piłkarze Lecha, a nawet członkowie władz klubu. W 2009 roku spektakularnie zatrzymano gwiazdę "Kolejorza" - Piotra Reissa. Michniewicz postanowił natomiast sam się zgłosić do prokuratury we Wrocławiu, która prowadziła śledztwo i złożyć zeznania jako świadek. Zajmują one osiem stron. Po wyjściu z tego przesłuchania trener nigdy więcej nie został wezwany do prokuratury. W 2021 r. sąd uniewinnił ostatecznie Piotra Reissa, Waldemara Krygera i Roberta Dominiaka za przyjęcie pieniędzy od działaczy Świtu Nowy Dwór Mazowiecki, które mieli zaoferować Lechowi za pokonanie rywala w walce o utrzymanie - Górnika Polkowice. Sąd Rejonowy dla Wrocławia Śródmieścia na podstawie niemal tych samych dowodów skazał Przemysława Erdmana, menedżera "Kolejorza", za próbę nakłonienia działacza z Polkowic do zapłacenia łapówki. Czesław Michniewicz twierdzi, że Forbrich nie nakłaniał go do złamania prawa Piłkarze, trenerzy i działacze Górnika Polkowice w swoich wyjaśnieniach twierdzili, że doszło do umowy między Michniewiczem a trenerem Górnika Polkowice w ramach której Polkowice miały odpuścić Lechowi mecz w Pucharze Polski, w zamian za oddanie zwycięstwa w lidze. "Nigdy nie rozmawiałem na temat odpuszczenia jakiegokolwiek meczu. Jednocześnie w prokuraturze nikt nie zeznał, że rozmawiał ze mną osobiście na takie tematy" - przyznał były szkoleniowiec Lecha. Jednocześnie w wielu przypadkach jego odpowiedzi na pytania WP brzmią jednakowo. "Minęło 18 lat i nie pamiętam, o czym wtedy rozmawialiśmy" - tłumaczył Michniewicz. Na koniec kategorycznie stwierdził. "Ryszarda Forbricha poznałem latem 1996 roku, kiedy był moim przełożonym w Amice. Rozmawiałem z nim często, ale nigdy nie nakłaniał mnie do złamania prawa" - zakończył Michniewicz.