Andrzej Klemba: Pan ma nie najlepsze wspomnienia z meczów ze Szwedami. Sławomir Majak: Grałem przeciwko nim dwa razy i nie wygraliśmy. W eliminacjach mistrzostw Europy przegraliśmy 0:1 po rajdzie Frederika Ljunberga i nie mieliśmy zbyt wiele do powiedzenia. Grałem jednak też w meczu towarzyskim zremisowanym 2:2 [w 1997 roku - przyp. red.]. Na wyjeździe przegrywaliśmy już 0:2 do przerwy, ale w drugiej połowie odrobiliśmy straty. A więc można ze Szwedami toczyć wyrównany pojedynek. Widzieliśmy to tez na ostatni Euro. Oczywiście pamiętam, że przegraliśmy 2:3, ale też potrafiliśmy z 0:2 doprowadzić do remisu. To pokazuje, że diabeł wcale nie traki straszny. Jakie są nasze atuty? - Na pewno nie sugerowałbym się tym, że Szwedzi grali z Czechami dogrywkę. Było wystarczająco dużo czasu na regenerację, a poza tym to zawodnicy przyzwyczajeni do gry co trzy dni. To nie będzie miało znaczenia. Gramy u siebie i to będzie nasz atut. Oczywiście, Szwedzi potrafili wygrywać nawet na Stadionie Śląskim, ale lepiej byłoby grać u nich ten baraż? Czy jednak u nas przy dopingu całego stadionu? Poza tym wierzę w Czesława Michniewicza. W kadrze do lat 21 potrafił właśnie w tych najtrudniejszych meczach dobrać odpowiednią taktykę i piłkarzy. Wygrywał między innymi z Portugalią, Włochami, Danią czy Belgią. Nie możemy zagrać otwartego meczu, tylko dobrze zorganizować się w obronie i nastawić na kontratak. Ze Szwedami jednak zawsze idzie nam ciężko, a do tego mecz ze Szkocją też nie dał wielu powodów do optymizmu. - To prawda. Szwedzi grają cały czas to, co sobie założyli przed meczem, nawet jak wynik im się nie układa. To ich cechuje, że są bardzo konsekwentni. Są zdyscyplinowani, nie grają porywająco, ale wygrywają. Spotkanie ze Szkocją pokazało braki przede wszystkim w pomocy. Przegraliśmy walkę o środek pola. Grzegorz Krychowiak w formie dałby tam odpowiednią jakość. W związku z wojną przez jakiś czas nie grał. Zmienił klub, wystąpił w jednym meczu i teraz ze Szkocją. Trochę mało i nie wiem, czy powinien być pierwszym wyborem. Zależy też od obranej taktyk. 4-3-3 czy może 3-4-3. W ataku nie mamy również dużego pola manewru, Oczywiście jest Robert Lewandowski, czyli jeden z najlepszych na świecie i mało doświadczony Adam Buksa. Do tego niepewny występ Krzysztofa Piątka.