Michniewicz przejął reprezentację Polski po ponad miesięcznym "bezkrólewiu", spowodowanym odejściem Paulo Sousy, który odszedł do brazylijskiego Flamengo Rio de Janeiro. Nowy trener stanął przed bardzo trudnym zadaniem przygotowania "Biało-Czerwonych" do finałowej fazy walki o mundial. Sprostał wyzwaniu - dzięki bramkom Roberta Lewandowskiego i Piotra Zielińskiego można już rezerwować bilety do Kataru. Czesław Michniewicz opowiada o kulisach awansu Czytaj również: Niebywała reakcja Michniewicza! Tuż po końcowym gwizdku - To była krótka noc. Wróciłem do hotelu o 1:00. Później czekała mnie podróż do Gdyni. Nawet nie zdążyłem jeszcze walizek rozpakować - mówił selekcjoner w programie "Gość Wydarzeń". - To był chyba najważniejszy moment w moim życiu. Przed oczami przeleciało mi całe moje dzieciństwo, gdzie zaczynałem i gdzie teraz jestem. Taka przyszła refleksja, nie miałem siły się cieszyć - wspominał. Pytany o to, jakie było jego piłkarskie marzenie "małego Czesia" odpowiedział, że była to gra w Ekstraklasie. Ostatecznie wystąpił w niej tylko dziewięć razy. Jaki był najtrudniejszy moment Michniewicza po wyborze na selekcjonera? - Zdecydowanie - pierwsza konferencja prasowa. - Znam środowisko, wiem kto jest kto, jak ocenia moją pracę. Ale ucierpiała moja rodzina. Po serii wywiadów, jakich udzieliłem byłem zdruzgotany tym wszystkim - mówił, dodając, że szczęśliwie był w stanie szybko odciąć się od tego, wyjeżdżając, by obserwować kadrowiczów w meczach zagranicznych lig. Michniewicz: Żeby krytykować człowieka, musisz sam być prawy - Pewne rzeczy, pewne słowa... ocenianie ludzi nie znając pełni faktów... Nie chcę do tego wracać, bo to przykre - poprosił. Selekcjoner został także poproszony przez Bogdana Rymanowskiego o odniesienie się do swoich słów, wypowiedzianych nocą w "Kanale Sportowym", kiedy to skrytykował postawę niektórych dziennikarzy sportowych, używając przy tym nieparlamentarnych słów. - Takich słów się używa. Myślę, że i pan w pracy czasem się zdenerwuje. Poczułem, że coś ze mnie "spadło". Wiem, że ci o których mówiłem, przed telewizorami pewnie siedzieli w koszulkach Szwedów (...) Żeby krytykować człowieka, musisz sam być prawy. Znam środowisko, nie jest to wszystko takie czarno-białe - stwierdził. Michniewicz nie chciał obiecać, że podczas MŚ w Katarze Polska wyjdzie z grupy. Podzielił się za to ciekawostką. - Spośród wszystkich informacji, gratulacji które do mnie spłynęły największe wrażenie zrobił na mnie telefon od Antoniego Piechniczka. Życzył mi, żeby poprawić osiągnięcia jego i Kazimierza Górskiego, czyli poprawić trzecie miejsce na mundialu - wyznał, dodając, że w sporcie "wszystko może się zdarzyć". Pod koniec rozmowy w "Gościu Wydarzeń" selekcjoner poproszony został o wskazanie, z kim chciałby się mierzyć na MŚ, odpowiedział - Argentyna. - Kibicuję Argentynie i jako trener chciałbym z nimi zagrać - zdradził.