Choć pierwszy raz od 36 lat, reprezentacja Polski wyszła z grupy na mistrzostwach świata, to Czesław Michniewicz nie utrzymał posady selekcjonera. Sportowo nie można było mieć do niego zastrzeżeń - utrzymał drużynę w najwyższej dywizji Ligi Narodów, awansował na mundial po świetnym meczu ze Szwecją, a na samym turnieju wprowadził kadrę do 1/8 finału. Po mundialu najpierw dyskutowano o mizernym stylu, w jakim grała kadra. Później na jaw wychodziły kolejne fakty dotyczące rzekomej premii obiecanej przez premiera Mateusza Morawieckiego. Ostatecznie polski rząd nie przekazał piłkarzom żadnych pieniędzy, ale wydaje się, że ta sprawa miała duży wpływ na przyszłość Michniewicza. Prezes Cezary Kulesza postanowił pożegnać się z selekcjonerem. Ta decyzja była spodziewana od kilkunastu dni, ale wywołała sporo komentarzy w Internecie. Najpierw styl, potem afera. Poszukiwanie powodów odejścia Michniewicza Użytkownicy Twittera podkreślali, że ciężko jednoznacznie karcić Michniewicza. Cele sportowe spełnił, ale afery wokół kadry były bardzo burzliwe i musiał pożegnać się ze stanowiskiem. "Trudno jednoznacznie dobrze czy źle oceniać pracę Czesława Michniewicza albo decyzję o końcu tej pracy. Ocenę decyzji o pożegnaniu się z nim zostawmy na czas po eliminacjach Euro 2024 albo po samym Euro, w zależności od tego czy i w jaki sposób tam zagramy z nowym trenerem" - napisał komentator Eleven Sports Sebastian Chabiniak, nawiązując do najważniejszego zadania, które będzie stało przed nowym selekcjonerem, czyli wypracowaniu ładniejszego stylu gry kadry. Dziennikarz Interii, Sebastian Staszewski, nie ma wątpliwości, że o zwolnieniu Michniewicza przesądziła toksyczna atmosfera wokół polskiej kadry. Z kolei Jakub Żelepień, zwrócił uwagę, że gdy Kulesza i Michniewicz współpracowali w Jagiellonii, to szkoleniowiec też stracił pracę 22 grudnia. Było to 11 lat temu, a trener pracował w Białymstoku zaledwie 5 miesięcy.