Wśród powołanych na czerwcowe zgrupowanie reprezentacji Polski znalazł się Gabriel Slonina, bramkarz Chicago Fire. Wierzy pan w to, że 18-latek pojawi się na kadrze? Czesław Michniewicz: - Gabryś nie tylko otrzymał powołanie, ale i kupiliśmy mu już bilet. Kiedy byłem w Ameryce, zapytałem go czy jeżeli dostanie powołanie, to przyjedzie. Bo jeśli nie, to nie ma sensu tracić czasu. I powiedział: tak, przyjadę. Wiem, że sytuacja się trochę zmieniła, bo trener reprezentacji USA poleciał do Chicago, siedział tam trzy dni i namawiał Gabrysia na grę dla Ameryki. Nic z tym nie zrobimy. Wczoraj Łukasz Gawriołek z PZPN wysłał Sloninie propozycję biletów, on odpisał, że mu pasują... Dlatego poczekamy i zobaczymy, co z tego będzie. Jeśli Slonina jednak nie przyleci, to ten temat będzie dla pana definitywnie zakończony? - Nie chcę mówić niczego definitywnie. Wokół chłopaka jest mama, tata, brat, wiele innych osób. Chciałbym, żeby już teraz przyjechał do nas, żeby poznał reprezentacje Polski, poznał drużynę, atmosferę, ale zdaję sobie sprawę, że mistrzostwa świata są w Ameryce za cztery lata. I Amerykanie kuszą go, że będzie wtedy ich pierwszym wyborem. Gabriel musi sam zdecydować... Co z pozostałymi piłkarzami występującymi w MLS? Będą dostępni od początku zgrupowania? - Karol Świderski ma ślub w okolicach Rawicza. Przyleci do Polski tydzień wcześniej, bo musi się przygotować. Już mu niosą suknię z welonem (śmiech). Po weselu Karol będzie do naszej dyspozycji. Większy problem jest z Adamem Buksą, Kamilem Jóźwiakiem i Sloniną. Ich kluby w tej chwili walczą o punkty i trwają rozmowy z trenerami dotyczące ewentualnego przyjazdu tych chłopaków na zgrupowanie. Podobnie jest z Sebastianem Szymańskim, który niedługo zagra w finale Pucharu Rosji. Ta czwórka prawdopodobnie nie zagra z Walią. Jesteśmy przygotowani na to, że ich nie będzie. A jeśli jednak przyjadą? To będziemy się zastanawiać. Niepewna jest także sytuacja młodzieżowców: Sebastiana Walukiewicza, Jakuba Kamińskiego, Nicoli Zalewskiego i Jakuba Kiwiora. Z tego co słyszymy, mogę jeszcze dołączyć do reprezentacji U-21. - Tak, mogą pojechać na młodzieżówkę, jeśli kadrze pójdzie dobrze w meczu z Izraelem. Będziemy decydować w zależności od sytuacji. Ale to nie znaczy, że jeśli na U-21 chłopaki pojadą, to od razu wszyscy. Może być tak, że pojedzie tylko jeden czy drugi. Ale na pewno chcę ich sprawdzić z silnym rywalem, marzę o tej sytuacji. Co z liderami kadry? Robertem Lewandowskim, Grzegorzem Krychowiakiem? - Przyjeżdżają na zgrupowanie. Robert zostanie z nami do końca. Natomiast w ostatnim meczu, z Belgią, prawdopodobnie zabraknie Grzegorza. Dostał polecenie, że tydzień po meczu z Belgią musi pojawić się w Krasnodarze, czyli w swoim klubie. Musimy wziąć to pod uwagę i dać mu czas na urlop. Grzesiek tego potrzebuje, rozmawialiśmy o tym. Trzeba to wszystko uwzględnić. Dlatego zwolnimy go od razu po meczu wyjazdowym w Holandii. Wśród powołanych jest grający w Dynamo Moskwa Szymański, ale zabrakło Macieja Rybusa z Lokomotiwu Moskwa. Dlaczego? - Szymański po meczu finałowym w Pucharze Rosji zabiera wszystkie swoje rzeczy i do Rosji już nie wróci. Z tego co wiem, myśli o transferze. Sytuacja Maćka jest inna. Kończy mu się kontrakt w Loko. Otrzymał możliwość przedłużenia umowy z Rosjanami, może więc zostać w Rosji, nie można tego wykluczyć. Ma jednak także inne propozycje. Nie chcieliśmy powołać go teraz, żeby nie sprowadzać tu tego całego zamieszania wokół Maćka. Jeśli tylko sytuacja na Ukrainie się uspokoi, albo Maciek wyjaśni swoją sytuację klubową, to we wrześniu na niego liczę. W kadrze nie ma także Pawła Dawidowicza. Jest za szybko na takie powołanie? - Rozmawiałem z Pawłem. Tydzień temu miał zagrać mecz w Serie A, miał złapać jakieś minuty, ale coś się nie ułożyło. Teraz zagrał, być może pojawi się też w ostatnim meczu. Podobnie jest z Bartkiem Salamonem. Powołanie kontuzjowanego Salamona, który dochodzi do zdrowia, ale nie gra meczów, skomplikowałoby mu okres przygotowawczy w Lechu Poznań. To byłoby bez sensu. Których piłkarzy obserwowaliście, a jednak ich nie powołaliście? Proszę zdradzić kilka nazwisk. - Obserwowaliśmy Mateusza Wdowiaka, ma za sobą dobry okres, zaczął strzelać bramki, rozwinął się. Znam go, bo pracowaliśmy razem. Ale nie było gdzie go pomieścić. Huberta Adamczyka z Arki Gdynia też znam, regularnie obserwuję go w Fortuna 1 Lidze. To chłopak, który może wylądować w czołowych klubach Ekstraklasy. Wrócił już na właściwe tory. Patrzyłem też na Damiana Kądziora, ale jako na zawodnika środka pola. Na pozycje "osiem"-"dziesięć". Powołaliśmy jednak wielu zawodników i nie było go jak zmieścić. Będziemy się mu przyglądać. Tak samo jak Damianowi Dąbrowskiemu. Notował Sebastian Staszewski, Interia