Adrianna Kmak, Interia: Emocje już opadły po oficjalnym ogłoszeniu pana trenerem kadry U21? Czesław Michniewicz, nowy trener kadry U21: - Emocje są troszeczkę inne niż jak się zostaje trenerem w klubie, bo to jest druga co do ważności reprezentacja w kraju. Odbieram to jako duże wyróżnienie i nagrodę za dotychczasową pracę. Mam nadzieję, że wszystko będzie sprawnie przebiegało i będziemy walczyć o awans do Euro we Włoszech. Kiedy pojawiły się pierwsze sygnały od PZPN-u z taką ofertą? - Pod koniec Euro. Miałem okazję spotkać się tuż przed finałem z prezesem Zbigniewem Bońkiem. Spytał mnie, czy byłby zainteresowany taką propozycją. Oczywiście powiedziałem, że jak najbardziej. Później spotkaliśmy się w szerszym gronie i ustaliliśmy szczegóły, jakby to miało dokładnie wyglądać. Był pan zaskoczony tą ofertą? - Przyznam szczerze, że tak. Przed Euro nie spodziewałem się, że to ja mogę być trenerem U21, ale jak to jest w sporcie, nieszczęście jednego jest szczęściem drugiego. Myślę, że wyniki, które miała ta reprezentacja spowodowały, że jakieś tam zmiany nastąpiły. Chłopcy sami na pewno nie byli zadowoleni ze swojej gry. Ja w żaden sposób nie oceniam, kto jak grał, pracował. Patrzę do przodu i wiem, że za chwilę sam będę oceniany. Zastanawiał się pan nad przyjęciem tej oferty? - Nie zastanawiałem się długo. To wszystko szybko się potoczyło. Jeszcze dyskutowałem z żoną, dziećmi, bo akurat byliśmy razem w Szczyrku. Uznaliśmy, że to jest bardzo ciekawe rozwiązanie dla mnie. Pracowałem już w dziewięciu polskich klubach. Wiem, jak to wygląda w lidze, ale na takim szczeblu jeszcze nigdy nie pracowałem. W reprezentacji najważniejsza jest kadra Adama Nawałki i ona ma priorytet, jeśli chodzi o dobór zawodników, bo wielu będzie mogło grać w obu tych reprezentacjach. Nasza kadra jest przedsionkiem, ale to jest reprezentacja, grają hymn. Nigdy nie miałem okazji posłuchać hymnu jako zawodnik, w żadnej reprezentacji nigdy nie grałem. To będzie dla mnie dodatkowa motywacja. Miał pan oferty z Ekstraklasy przed nowym sezonem? - Były zapytania i z polskiej ekstraklasy i zza granicy. Nie było to jednak na tyle konkretne, żeby coś z tego wyszło. Przystępując do rozmów z prezesem Bońkiem nie miałem żadnej konkretnej propozycji z innych klubów. Wiemy jednak jak wygląda liga. Dwie, trzy kolejki, a nawet przed sezonem dochodzi do zmiany trenerów. Tak to u nas funkcjonuje. Mnie przede wszystkim marzyła się praca za granicą i na razie te marzenia trzeba odłożyć, ale poprzez dobrą pracę w reprezentacji one mogą jeszcze wrócić. Może pan zdradzić jakie kluby się zgłaszały? - Były szkockie kluby, drużyny z Białorusi, Kazachstanu, Azerbejdżanu. Miałem też zapytania z ligi belgijskiej, z klubów ekstraklasy. A z Polski? - Z Polski nie chcę mówić, bo w tych klubach pracują trenerzy, zatrudniono też innych szkoleniowców i nie chcę nikomu robić pod górkę. To jakie plany na najbliższe miesiące? - Muszę przede wszystkim poznać troszeczkę strukturę, jak funkcjonuje PZPN, bo dzisiaj tylko przez chwilę zobaczyłem, jak to się wszystko rozrosło. Dawno mnie tam nie było. Muszę poznać ludzi, z którymi będę pracował, zmontować sztab, który będzie cały czas mobilny. Będziemy cały czas jeździć, rozmawiać z zawodnikami, trenerami nie tylko w Polsce, ale też za granicą. Trzeba przygotować jak najszybciej listę piłkarzy, których będzie można powołać na pierwsze zgrupowanie, bo pierwszy mecz rozgrywamy już pierwszego września. Prawie trzy tygodnie przed pierwszym meczem trzeba wysłać powołania, także tego czasu nie jest dużo. Za dwa tygodnie trzeba będzie rozesłać powołania zagraniczne, ale do tego czasu chcę się spotkać z zawodnikami, którzy grają w ligach zagranicznych. Mówię tu o Drągowskim, Bieliku, Kownackim, Kapustce, ale też innych piłkarzach. Pewnie do wszystkich się nie uda podjechać, ale do kilku na pewno. Do tego będę chciał też porozmawiać z polskimi zawodnikami i trenerami, dlatego od przyszłego tygodnia zaczynamy objazd. Ma pan już sformułowany sztab w kadrze U21? - Tak. Moim asystentem będzie Mirek Kalita, mój kolega z Dębicy, skaut w Lechu, teraz pracował w niższej lidze, bodajże obok Zakopanego. Będzie też odpowiedzialny za tę Polskę południową, łącznie z Niecieczą, poprzez Kraków i Śląsk. Asystentem będzie również Kamil Potrykus, który jest bankiem informacji, szefem odpowiedzialnym za wszystkie technologiczne rzeczy, ale przede wszystkim również za obserwację i wszystkie montaże filmów itd. Trenerem od przygotowania fizycznego będzie Grzesiek Witt, trener aktualnie pracujący w Arce Gdynia. Będzie wypożyczany z niej na czas naszych meczów. Jest już zgoda prezesa Pertkiewicza i Leszka Ojrzyńskiego, którzy bardzo fajnie się zachowali. Nie rozmawiałem jeszcze z pozostałymi współpracownikami, mam na myśli sztab medyczny, lekarza i trenera bramkarzy. To wszystko jest jeszcze do dogrania? - Tak, bo to jest świeża sprawa. Nie miałem mandatu, żeby przed ogłoszeniem oficjalnej decyzji rozmawiać z kimkolwiek na temat pracy. Najpierw zarząd musi wybrać trenera, dopiero potem ja mogę działać. Dziś jest mało czasu, wybieram się z całym zarządem na mecz Arki, a od jutra zaczynam pracę logistyczną. Rozumiem, że miał pan wolną rękę w doborze asystentów itd.? - Tak, postawiłem na ludzi, których znam, którym ufam. Te osoby mają świetną etykę pracy, bo każdy z nich dobrze pracuje, a to będzie bardzo ważne, bo trzeba będzie się poświęcić. Reprezentacja to jest wyzwanie, ale też poświęcenie, bo trzeba będzie cały czas być w drodze. Meczów jest dużo do oglądnięcia. Czasami trzeba będzie oglądać zawodników i z drugiej ligi, także jest co robić, a zbyt wielu nas nie będzie w tym sztabie. Będzie więcej pracy niż w zwykłym klubie? - I więcej, i mniej. Więcej w takim sensie, że logistycznie trzeba to będzie umieć dobrze poukładać. Mniej, bo trochę będzie brakować tych jednostek treningowych i trzeba będzie to tak przygotować, żeby treningi, których będzie niewiele, dobrze funkcjonowały. Trzeba będzie pojechać do zawodnika, wytłumaczyć mu, zwrócić uwagę - oczywiście w kooperacji z trenerem klubowym, żeby poprawił pewne elementy itd. Jesteśmy przygotowani, żeby takie rzeczy robić. Można powiedzieć, że to rozstanie z Termalicą wyszło panu na dobre w ogólnym rozrachunku? - Tak. Patrząc na miejsce, w którym jestem, okazuje się, że nie ma tego złego. Oczywiście to nie było miłe rozstanie. Ja nigdy nie będę mówił, że to było miłe dla mnie, bo tak nie było. Jak się jednak przejmuje reprezentację U21, to się zapomina o tym, co przykrego spotkało mnie jeszcze dwa, trzy miesiące temu. Rozmawiała Adrianna Kmak