Biało-czerwoni w piątek zagrają na PGE Narodowy z Czechami mecz ostatniej szansy w walce o drugie miejsce w tabeli, które zapewni bezpośredni awans do przyszłorocznych mistrzostw Europy. Podopieczni Michała Probierza muszą wygrać i liczyć na korzystne rozstrzygnięcia innych pojedynków. Rywale są w lepszej sytuacji, bo mają jeden punkt więcej w tabeli i jeden mecz mniej rozegrany niż Polacy (w poniedziałek zmierzą się jeszcze z Mołdawią). Mogą więc przegrać w Warszawie i wciąż będą w grze, a przy dobrym układzie dwa remisy wystarczą im do zajęcia drugiej lokaty. Inna sprawa, że Czesi w eliminacjach też spisywali się poniżej oczekiwań. W przedostatniej serii spotkań przegrali w Tiranie z Albanią aż 0:3, a potem skromnie pokonali Wyspy Owcze 1:0 po golu z rzutu karnego. Polak bohaterem mediów. Włosi zachwyceni gestem piłkarza Czeski trener: Zagraliśmy dobry mecz tylko z Polską "Albańczycy zasłużenie awansowali do mistrzostw. Mają znakomitych piłkarzy, którzy grają na całym świecie. Nikt u nas się nie spodziewał takiej katastrofy w Tiranie. My zagraliśmy tak naprawdę tylko jeden bardzo dobry mecz - pierwszy z Polską (wygrany przez Czechów 3:1 - PAP). Potem nie potrafiliśmy już tego powtórzyć i z tymi teoretycznie słabszymi rywalami nie daliśmy sobie rady i traciliśmy punkty. W pewnym momencie tych eliminacji byliśmy prawie za burtą, ale dzięki Polakom wciąż żyjemy" - powiedział Nemec, który przez kilkanaście lat pracował w Polsce. Jego zdaniem Polska i Czechy borykają się z podobnymi problemami. Jak zapewnił, w Czechach nikt nie kalkuluje, który mecz będzie ważniejszy, bo ostatni pojedynek z Mołdawią wcale nie musi być łatwy. "Wiadomo, że Polska ma ostatnią szansę, bo jak nie wygra, to jest już 'pozamiatane'. My natomiast mamy wszystko w swoich rękach i nawet możemy przegrać w Warszawie, bo czeka nas jeszcze mecz z Mołdawią. Natomiast nikt tak nie myśli i nie dzieli tych meczów na ważniejsze i mniej ważne. Polacy też myśleli, że z Mołdawią sobie poradzą, a wyszło jak wyszło i tylko zremisowali" - zauważył Nemec. Czesi przeciwko biało-czerwonym wystąpią w najmocniejszym składzie. "Nic mi nie wiadomo, by ktoś nie mógł zagrać. Brak pomocnika Lukasa Sadilka to nie jest jakiś problem, bo to nie jest też piłkarz, na którym ta reprezentacja się opiera" - wyjaśnił Nemec, który przeszłości pracował m.in. w Śląsku Wrocław, Widzewie Łódź, Warcie Poznań i Arce Gdynia. Mecz Polski z Czechami rozegrany zostanie w piątek o godz. 20.45.