Na czarnym rynku pod stadionem za bilet trzeba było zapłacić 2000 koron. To bardzo dużo, a czeskie media obarczają odpowiedzialnością za to czeski związek piłkarski. Zarzucają mu, że stracił kontrolę nad dystrybucją wejściówek i bardzo wiele z nich trafiło w ręce "koników" do sprzedaży na czarnym rynku. A wtedy ceny poszły w górę. Polska jest atrakcją dla Czechów, ale bez przesady Zdaniem Czechów, pojedynek z Polską nie jest powodem, żeby kupione z drugiej ręki bilety osiągały czterokrotne przebicie, z 590 koron do 2 tys. A tak się właśnie stało w Pradze. "Blesk" podkreśla, że bilety w ogóle nie powinny być dystrybuowane w taki sposób. Cena ustalona przez związek powinna obowiązywać. Czesi uznają, że widok Roberta Lewandowskiego wart jest grzechu, ale bez przesady. W każdej z pięciu największych lig Europy grają polscy zawodnicy - dodaje "Blesk", a kiedyś tak było z zawodnikami czeskimi. Niemniej Czesi zauważają, że polska reprezentacja nie jest już tak wysoko notowana jak przed kilkoma laty, a na dodatek toczy ją kryzys. Tak Czesi widzą aferę premiową. Jak czytamy: Polacy po wyjściu z grupy mundialu powinni się cieszyć, tymczasem oni się pokłócili. Mecz Czechy - Polska otwiera rywalizację o awans do Euro 2024. Poza nimi w grupie występują też Albania, Mołdawia i Wyspy Owcze. Grupa uważana jest za bardzo słabą, zwłaszcza że bezpośredni awans zdobywają dwie najlepsze ekipy. Powszechnie uważa się, że będą to właśnie Polska i Czechy. Czechów nie było na czterech ostatnich mundialach - mistrzostwa świata nie są ich domeną, ale za to mistrzostwa Europy to ich popisowy numer. Podczas Euro 2020 czeska drużyna doszła znacznie dalej niż Polacy, aż do ćwierćfinału.