Od razu po losowaniu grup finałów Euro 2024 wśród kibiców reprezentacji Polski zapanował pesymizm. Holandia, Austria, Francja? Taki zestaw rywali wydawał się nie do przeskoczenia. Jak się okazało, niebezpodstawnie. Selekcjoner Michał Probierz zapowiadał jednak, że jego zespół do Niemiec nie wybiera się na wycieczkę. Słowa te nie najgorzej korespondowały z postawą "Biało-Czerwonych" w meczu z Holandią. Mimo porażki 1:2 można było mieć nadzieję, że w tej grupie da się powalczyć o coś więcej niż o honor. Tomasz Hajto przejechał się po Robercie Lewandowskim. Dostało się też Probierzowi Czego przestraszył się Probierz? To się wydarzyło tuż przed meczem z Austrią Niespodziewanie na mecz z Austrią szef kadry obrał bardziej defensywną taktykę niż na spotkanie inauguracyjne. Co było tego przyczyną? - Przestraszył się agresywności, pressingu i siły Austriaków, jaką oni pokazali w meczu z Francją - odpowiada Marek Koźmiński w rozmowie z WP Sportowy Fakty. - Dlatego podparł się zawodnikami do walki, czyli Sliszem i Piotrowskim. I ok, Michał Probierz pomylił się z tym wyborem, ewidentnie nie trafił. Jednak najgorsze, że później na konferencji prasowej szedł w zaparte i twierdził, że nadal dokonałby tych samych wyborów. Kompletnie tego nie rozumiem. - Niepotrzebne było zaprzeczanie temu, co wszyscy przecież widzieli. To świadczy o pewnym oderwaniu od rzeczywistości, a to dla każdego trenera jest niebezpieczne - dodaje były wiceprezes PZPN. Jeszcze przed meczem z Francją, już pożegnalnym, selekcjoner zapowiedział, że z obranej drogi się nie cofnie. Wiedział już, że zostanie na piastowanym stanowisku. Sternik krajowej federacji, Cezary Kulesza, poinformował o tym drużynę osobiście. Z wicemistrzami świata zremisowaliśmy 1:1. Pojawiło się sporo pochlebnych recenzji, głosy entuzjazmu, nawet apele: "idźmy tą drogą". Nie każdy chciał zauważyć, że gdyby nie fantastyczna dyspozycja w bramce Łukasza Skorupskiego, mecz równie dobrze mógł się zakończyć rezultatem 1:6. - Kłopot z oceną meczu z Francją jest taki, że wynik jest bardzo pozytywny i za to brawa, ale szczerze mówiąc to rywale cisnęli nas niemiłosiernie. Mogli spokojnie wygrać i to bardzo wysoko. A mówimy tu o bardzo słabym meczu w wykonaniu Francuzów - uważa Koźmiński. - Absolutnie jestem za tym, żeby Michał kontynuował pracę z kadrą, ale - mam dla niego radę - niech twardo stąpa po ziemi. Pracowałem z kilkoma selekcjonerami i wiem, że w pewnym momencie pojawia się u nich takie poczucie, że wszystko mogą i wszystko najlepiej wiedzą. Niestety, zazwyczaj źle to się dla tych trenerów kończyło - przestrzega srebrny medalista olimpijski z Barcelony.