Reprezentacja Polski kolejny raz zawiodła. Po kadencji Fernando Santosa niby nie ma już śladu, ale wciąż Biało-Czerwoni tkwią w wielkim marazmie, z którego nie widać wyjścia. Zatrudnienie Michała Probierza w roli selekcjonera naszej kadry miało być małym krokiem do przodu w kierunku przebudowy drużyny i wyszukiwania młodych zawodników, którzy mogą w niej zaistnieć. Karol Świderski trafił do szpitala, są nowe informacje. Dziennikarze potwierdzają Jedną z pierwszych decyzji Probierza była rezygnacja z usług Jana Bednarka. Środkowy obrońca Southampton od długiego czasu był obiektem drwin kibiców, którzy rozczarowani byli jego dyspozycją w reprezentacji Polski. Selekcjoner postanowił więc "pójść za głosem ludu" i na październikowe zgrupowanie Bednarka nie powołał, a w jego miejsce grał Patryk Peda. Jan Bednarek miał furę szczęścia. Należała się czerwona kartka? W listopadzie już środkowy obrońca występujący w Championship znalazł się na liście zaproszonych i wyszedł na kluczowym mecz z Czechami od pierwszych minut. Zaprezentował się, jak zwykle, słabo. Tym, co zostanie mu po tym starciu zapamiętane, z pewnością jest zagranie w 65. minucie tuż przed polem karnym naszego zespołu. Bednarek był głównym aktorem. Środkowy defensor kopnął piłkę przed siebie, ale po piłce przyszła także kolej na głowę Tomasa Soucka. Czech bardzo mocno oberwał, co pokazują jego zdjęcia ze szwami na czole, które pojawiły się po meczu. Co ciekawe, sędzia Orsato w tej sytuacji nie odgwizdał nawet faulu. Kibice zaczęli się jednak zastanawiać, czy Bednarkowi w tej sytuacji nie należała się czerwona kartka. Piłkarze dogadali się za plecami UEFA. Nieznane kulisy meczu Polaków Tymi wątpliwościami zajął się Rafał Rostkowski. Ekspert sędziowski "TVP Sport" stwierdził, że kartka się należała, kwestią sporną jest jedynie jej kolor. "W kontekście faktów i "Przepisów gry" wina Bednarka jest bezsporna. Na powtórkach telewizyjnych nie widać żadnych merytorycznych okoliczności łagodzących, bo "chęć zagrania piłki" czy "trafienie najpierw w piłkę, a dopiero potem w głowę" z formalnego punktu widzenia są tutaj zupełnie bez znaczenia" - czytamy na początku analizy. "Bednarek nie zachował należytej ostrożności, nie postąpił w sposób rozważny, wręcz przeciwnie: postąpił w taki sposób, że zagroził zdrowiu przeciwnika w sposób poważny i rażący. Zgodnie z "Przepisami gry" popełnienie poważnego rażącego faulu jest karane wykluczeniem z gry poprzez pokazanie czerwonej kartki" - napisał Rostkowski dalej, jasno wskazując na to, że Bednarek miał bardzo dużo szczęścia, że ten mecz dokończył.