Reprezentacja Polski przystąpi do tego meczu z pozycji lidera eliminacyjnej grupy E. Czarnogóra zajmuje drugie miejsce ze stratą trzech punktów. "Polski zespół wystąpił na stadionie pod Goricom przed pięcioma laty i już wie czego może się spodziewać. Czasem mówi się, że gra się na gorącym i bardzo trudnym terenie. To określenie jak ulał pasuje do Podgoricy, bowiem bez względu na to czy przyjeżdża Anglia, Polska, czy ktoś zdecydowanie słabszy, zawsze można oczekiwać niesamowitej atmosfery na trybunach. Latają petardy, race, krzesełka... W niedzielę może być podobnie, bo fanów, i piłkarzy mamy charakternych" - powiedział Bakrac, który w latach 2007-2010 grał w Miedzi, a obecnie mieszka i pracuje w Warszawie. Jego zdaniem, nieznacznym faworytem spotkania będą Polacy. Ale - co podkreśla wiele osób - gospodarze będą mieli dwunastego zawodnika w postaci swych kibiców. "Obojętnie z kim gramy, nasi piłkarze walczą z całych sił, zostawiają serce na boisku. Przekonali się o tym Anglicy, którzy w Podgoricy zremisowali 2:2, co nam dało awans do baraży o Euro 2012, a potem zremisowali 1:1 w eliminacjach MŚ 2014. Gdybyśmy spotkali się z Brazylią, byłoby tak samo. To jest właśnie bałkański charakter, który sprawia, że cały zespół ostro wojuje o zwycięstwo. Polacy ten styl już znają, atmosferę stadionu też poznali. Mają dobry zespół i - jako były zawodnik - uważam, że piłkarsko są lepsi od Czarnogóry. Ale nie pokuszę się o wytypowanie końcowego wyniku, bo może być różnie" - dodał wychowanek Sutjeski Nikszic. Niespodzianką w czarnogórskiej ekipie jest obecność byłego napastnika Juventusu Turyn Mirko Vucinica. Z powodu kontuzji w ogóle nie grał od kilkunastu miesięcy, ale serbski selekcjoner Ljubisa Tumbakovic powołał go do kadry. "Vucinic jest naszą największą gwiazdą, ale tym razem przyjechał raczej w roli motywatora, który pomoże chłopakom w szatni. Choć kto wie, może wejdzie z ławki w drugiej połowie i poderwie drużynę także z boiska. W dobrej formie jest Jovetic z Sevilli. Co prawda mamy problemy z kontuzjami w obronie, ale nieważne kto zagra w defensywie, może to być ktoś rezerwowy, a i tak wiadomo, że zagra na 100 procent możliwości. I znów powtórzę, to jest mentalność naszego narodu, pokazać się z jak najlepszej strony" - stwierdził Bakrac. Czarnogórzanin jest przekonany, że polska reprezentacja mając w składzie Roberta Lewandowskiego nie odda pierwszego miejsca do końca eliminacji. "To jest znakomity zawodnik, ale Polacy mają więcej klasowych graczy. W Czarnogórze więcej zaś młodych piłkarzy. Oni nie zawsze wytrzymują presję, co było widać w meczu z Armenią. Grali dobrze i prowadzili na wyjeździe 2:0, by przegrać 2:3. Ale wierzę, że z drugiej pozycji awansujemy do play off" - przyznał. Bakrac podkreśla, że jego drugim domem jest Legnica. W przeszłości był kapitanem drugoligowej Miedzi. "Ten klub zawsze będzie w moim sercu i życzę mu awansu do ekstraklasy. Mnie osobiście brakuje jednego czy dwóch spotkań do liczby 100 gier w barwach Miedzi. Bardzo chciałbym zagrać tych 100 meczów, nawet gdyby to było po 5 minut w jakichś spotkaniach towarzyskich. Karierę zawodniczką już zakończyłem, ale na takie pojedyncze i krótkie występy na pewno bym się zdecydował" - dodał 35-letni Bakrac, który pomagał m.in. Marcinowi Garuchowi w transferze do ligi czarnogórskiej (FK Grablj Radanovici). "Trochę zajmuję się menedżerką i miałem udział w kilku transferach piłkarzy z Bałkanów do Polski. Jeśli chodzi o rodaków jest im trudniej o zatrudnienie w Polsce, ponieważ Czarnogóra nie jest w Unii Europejskiej" - zakończył. Rozmawiał: Radosław Gielo