Dwa dni Podgorica przypominała kurort, w którym można było się opalić, a wieczorem przespacerować bez bluzy czy kurtki. W niedzielę, tuż przed godz. 16, pogoda zmieniła się diametralnie. Temperatura spadła do ok. 16 stopni i zaczęło lać jak z cebra, a taki stan nie jest czymś naturalnym w Podgoricy. Samochody, które zazwyczaj jeżdżą dość szybko, zaczęły poruszać się po mieście z prędkością 20 km/h. Ludzie zniknęli z ulic i szukali miejsca pod dachem. Ulewa sparaliżowała Podgoricę, a powstały pytania przed niedzielnym meczem. Angielska pogoda może podobać się Grosickiemu, Fabiańskiemu i spółce, ale inni nie muszą być zachwyceni. Ciekawe, jak przy takiej pogodzie poradzi sobie stadionowy drenaż. Obiekt w Podgoricy, mówiąc delikatnie, nie jest najnowocześniejszy. Raczej na pewno nie ma też najlepszego w Europie systemu odprowadzania wody. Prawdopodobnie stan boiska znacznie się pogorszy, co może mieć wpływ na wydarzenia na murawie. Kłopot mogą mieć bramkarze, którzy mogą mieć problemy ze złapaniem piłki. Szansą dla reprezentacji mogą być strzały z dystansu, a kilku naszych zawodników robi to doskonale, np. Jakub Błaszczykowski czy Piotr Zieliński. Nie jest tajemnicą, że na grząskich boiskach i w strugach deszczu, lepiej spisują się niżsi gracze. A tych więcej ma reprezentacja Polski. Czarnogórcy to rywal z największą średnią wzrostu w naszej grupie. Wydaje się też, że mocne siły w środku pola mogą mieć kluczowe znaczenie w walce w takich warunkach. Prawdopodobnie zagramy więc ustawieniem 4-5-1. Po godz. 17 deszcz ustał, nie wiadomo jednak, czy boisko zdąży przeschnąć. Jest chłodno + 11 stopni Celsjusza (w czwartek było +26), wieje zimny wiatr. Podczas samego meczu ma nie padać, ale temperatura spadnie bardzo wyraźnie - do dziewięciu stopni Celsjusza w momencie rozpoczęcia spotkania. Z Podgoricy Łukasz Szpyrka, MiBi