Z różnych względów (m.in. kontuzje) w zespole gospodarzy nie zagrają Żarko Tomaszević, Marko Simić, Aleksandar Sczekić i Marko Bakić, a niepewny jest występ Marko Basy. - Jesteśmy przyzwyczajeni do problemów, nie pamiętam zgrupowania kadry, które zaczynalibyśmy w komplecie. Z pewnością będzie nam ciężko, zwłaszcza w linii obrony, w której wiele znaczą Basa i Tomaszević. Ale są też inni piłkarze potrafiący grać na wysokim poziomie. Dlatego wszyscy razem jesteśmy w stanie poradzić sobie, mimo braku kilku ważnych graczy, i uzyskać dobry wynik - uważa 25-letni pomocnik Vukczević. To będzie dopiero drugie spotkanie przed własną publicznością czarnogórskiej reprezentacji w tych eliminacjach MŚ. Wcześniej podopieczni trenera Ljubisy Tumbakovica u siebie wygrali z Kazachstanem 5-0. W trzech meczach wyjazdowych dodatkowo zdobyli cztery punkty i w tabeli zajmują drugie miejsce, ze stratą trzech "oczek" do Polski. - Kiedy gramy na własnym stadionie cel jest jeden - wywalczyć trzy punkty. Naszym dwunastym zawodnikiem są zawsze kibice, którzy dają nam dodatkową motywację. Oczywiście, zagramy z bardzo wymagającym rywalem, ale chcemy wygrać - podkreślił piłkarz portugalskiej Bragi. W el. ME 2016 Czarnogóra na stadionie pod Goricom w Podgoricy wygrała trzy mecze, jeden zremisowała, ale i przydarzyła jej się wpadka w postaci porażki z Austrią 2-3, mimo prowadzenia 1-0 i 2-1. Trzecią bramkę zespół z Bałkanów stracił w doliczonym czasie gry. Zresztą bardzo podobnie było w el. MŚ 2018, kiedy Czarnogóra prowadziła z Armenią 2-0, by ostatecznie przegrać 2-3. - Na pewno mecz z Polską będzie bardzo ważny, ale nie powiedziałbym, że kluczowy. Każdą drużynę czeka jeszcze po jednej grze ze wszystkimi przeciwnikami w grupie. Szkoda tego spotkania w Armenii, ale idziemy dalej, krok po kroku - uważa Vukczević, kiedyś grający w FK Buducnost Podgorica.