Polacy wygrali dzięki golom Roberta Lewandowskiego i Łukasza Piszczka. W 40. minucie "Lewy" pokonał Mladena Bożovicia pięknym strzałem z rzutu wolnego. Niezwykle ważne trzy punkty zapewnił Orłom Piszczek w 83. minucie, kiedy to cudownie przelobował bramkarza Czarnogóry.- Ważne zwycięstwo na trudnym terenie. Na pewno zrobiliśmy kolejny krok do przodu. Ale trzeba też sobie powiedzieć, że nie zagraliśmy perfekcyjnie. Takie są mecze eliminacyjne na wyjazdach. Czasami trzeba wymęczyć, wybiegać, wywalczyć. O tę jedną bramkę być lepszą drużyną. Wydaje mi się, że w miarę kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Nasza niewykorzystana sytuacja się zemściła, bo straciliśmy gola na 1-1. Na szczęście udało nam się wyjść na prowadzenie i utrzymać ten wynik do końca - stwierdził Lewandowski. W Podgoricy "Lewy" strzelił swojego ósmego gola w tych eliminacjach. Snajper Orłów wykorzystał rzut wolny podyktowany za faul właśnie na nim. Nakładką w nogę Lewandowskiego wszedł Stefan Savić. - Na szczęście nic wielkiego się nie stało. To ważne, bo dawno nie udało się strzelić bramki z wolnego w reprezentacji. Jesteśmy też groźniejsi dla przeciwnika - zaznaczył.W 61. minucie Lewandowski miał doskonałą okazję, żeby po raz drugi pokonać bramkarza Czarnogóry. Chwilę później "setkę" miał Piszczek. Te niewykorzystane sytuacje zemściły się, bo gospodarze wyrównali za sprawą Stefana Mugoszy. - Ja uderzyłem po prostu za lekko. Nie trafiłem czysto w piłkę. W drugiej sytuacji Łukasz chyba też w ostatniej chwili zareagował, próbował oddać strzał, ale trafił w bramkarza. W drugiej sytuacji Łukaszowi już udało się strzelić na 2-1 - stwierdził Lewandowski. - Wiedzieliśmy, że stałe fragmenty gry w wykonaniu Czarnogórców są groźne. W jednej sytuacji nie przypilnowaliśmy i o mało bramka nie wpadła. To jest ich mocny element zwłaszcza w Podgoricy. Staraliśmy się dobrze bronić, dobrze grać w defensywie przy tych stałych fragmentach. Raz się nie udało, ale szczęście nam dopisało - dodał.Po zwycięstwie w Podgoricy "Biało-czerwoni" maja komfortową sytuację. Podopieczni Adama Nawałki pewnie prowadzą w tabeli grupy E z dorobkiem 13 punktów. Polacy mają aż sześć "oczek" przewagi nad Czarnogórą i Danią. - Zaliczka, która nam jeszcze nic nie daje. Jeszcze awansu nie mamy. Jesteśmy na dobrej pozycji, ale im szybciej to sobie "załatwimy", tym lepiej - zaznaczył "Lewy".W kolejnym meczu eliminacji MŚ Polacy zagrają w czerwcu na Stadionie Narodowym w Warszawie z Rumunią. W tym pojedynku nie wystąpi Kamil Glik z powodu nadmiaru żółtych kartek. - Wydaje mi się, że arbiter dobrze sędziował zawody. Nie pozwalał na jakieś brutalne zagrania. Kamil miał pretensje do sędziego, może za szybko dał mu żółtą kartkę. Na pewno będzie to dla nas strata i będziemy musieli sobie z tym poradzić - ocenił napastnik Bayernu Monachium.Mimo zwycięstwa i cennych trzech punktów Lewandowski ostrożnie podchodzi o kwestii awansu na mundial w Rosji. - Spokojnie. Pamiętajmy, gdzie jeszcze niedawno byliśmy. Musimy zawsze to mieć z tyłu głowy, że nie ma co za bardzo wybiegać w przyszłość, a raczej skupić się na tym, co jest teraz. Raczej tak to tego podchodzimy. Zawsze trzeba być przygotowanym w stu procentach i mieć takie podejście, że czeka nas kolejny trudniejszy mecz. Z tego też względu, że rywal inaczej będzie do nas podchodził - mówił.Atmosfera na trybunach w Podgoricy była gorąca, ale nie tak jak pięć lat temu. - Wynikało to pewnie z tego, że pierwsi strzeliliśmy bramkę. Trochę też padało i może to też ostudziło emocje. Na pewno było słychać naszych kibiców podczas meczu mimo że było ich zdecydowanie mniej, więc to wsparcie czuliśmy. Za to podziękowaliśmy nie tylko zwycięstwem, ale też osobiście - powiedział Lewandowski. Z Podgoricy Michał Białoński i Łukasz Szpyrka Wyniki, terminarz i tabela grupy E eliminacji MŚ 2018