Interia: Pewnie ciężki mecz dla bramkarzy z powodu wiejącego wiatru, który mógł płatać figle z lecącymi górą piłkami? Łukasz Fabiański, bramkarz reprezentacji Polski: - Sytuacje były różne. Z jednej strony, gdy piłka szła z wiatrem, to wiadomo było, że będzie niesiona. Natomiast z mojej lewej strony w drugiej połowie, gdy szły jakieś zagrania, czy dośrodkowania, piłka raz zwalniała, raz przyspieszała. Dawały się we znaki podmuchy wiatru. Trzeba było zachować koncentrację. Cieszę się przede wszystkim z tego zwycięstwa, odniesionego na bardzo trudnym terenie, z ciężkim przeciwnikiem. Jak niewielki ułamek sekundy miałeś na reakcję w 15. min, gdy Baciraj strącił piłkę głową tuż przed bramką? - Ułamek, a jak wielki? Nie wiem, nie jestem zbyt dobry z matematyki. To była instynktowna sytuacja, element zaskoczenia, ich zawodnik znalazł się w dosyć klarownej sytuacji, ale ... cieszę się, że mogłem skutecznie interweniować. Gdy widziałeś fragment z 60. minuty, w którym zmarnowaliśmy dwie okazje, a później oni wyrównali, to... - Gdy "Piszczu" z "Lewym" znaleźli się praktycznie pod bramką w polu karnym przeciwnika, praktycznie już mijając bramkarza, choć nie wiem czy to dobrze widziałem z mojej perspektywy, a jednak tego nie wykorzystaliśmy, przez chwilę przeszła mi przez głowę taka klasyczna myśl: "Niewykorzystane sytuacje mogą się zemścić". No i po chwili straciliśmy bramkę. Nie chcę, żeby to było źle odebrane, ale gdyby był wynik 0-2, czyli gdybyśmy wykorzystali te sytuacje, to wiadomo, że mecz byłby łatwiejszy. Losy spotkania potoczyły się inaczej, najważniejsze, że jako zespół po raz kolejny pokazaliśmy dobrą reakcję i charakter. Sygnał z ławki był dość wyraźny - przy stanie 1-1 za pomocnika wszedł napastnik, interesowała nas tylko pełna pula. - Ewidentnie było to widać. Zresztą my jako drużyna zawsze chcemy wygrywać. Trener też zawsze nas mobilizuje do tego, aby grać o pełną pulę, żeby umocnić się na pierwszym miejscu w grupie. Trener faktycznie dał taki sygnał, wpuszczając z ławki Łukasza Teodorczyka. Widać było, że mimo straconej bramki staraliśmy się grać ofensywnie, o zwycięstwo. Gdybyś porównał niedzielne spotkanie do meczu na tym stadionie w 2012 roku, to doszedłbyś do wniosku, że trybuny się uspokoiły? - Nie wiem, czy to dzięki temu, że zostały założone siatki, środków pirotechnicznych praktycznie na boisku nie było, natomiast jeśli chodzi o atmosferę i doping, to było gorąco i o to chodzi. Jesteśmy już na mundialu choćby jedną nogą? - Nie. Ale sześć punktów to już konkretna przewaga. - Jest to dobra zaliczka, mamy jednak świadomość, że do końca zostało pięć meczów i trzeba zrobić wszystko, żeby je zakończyć takimi wynikami, które pozwolą na awans. Z Podgoricy Michał Białoński, Łukasz Szpyrka Wyniki, terminarz i tabela grupy E eliminacji MŚ 2018