Araszkiewicz uważa, że zwycięstwo polskich piłkarzy nad Czarnogórą (2-1) w eliminacjach do mistrzostw świata było jak najbardziej zasłużone. - Styl stylem, ale liczą się przede wszystkim trzy punkty - powiedział. - Pojechaliśmy do Podgoricy po trzy punkty i to udało się zrealizować. Raczej byłem spokojny, że damy sobie radę, w końcu wystarczy spojrzeć, w jakich ligach grają nasi zawodnicy. Owszem, był taki moment niepewności, kiedy Czarnogórcy wyrównali. Mieliśmy jednak więcej sytuacji brakowych i wygraliśmy zasłużenie - ocenił spotkanie Araszkiewicz, pracujący obecnie w dziale skautingu Lecha Poznań. Jego zdaniem, o zwycięstwie polskiej reprezentacji zadecydował przede wszystkim kolektyw. - Nie po raz pierwszy pokazaliśmy, że oprócz indywidualności siłą tej reprezentacji jest kolektyw. Widać było tę konsolidację w zespole, w którym każdy na każdego może liczyć - podkreślił. Polacy po zwycięstwie nad Czarnogórą umocnili się na prowadzeniu grupy E. Podopieczni Adama Nawałki mają już sześć punktów przewagi nad niedzielnym rywalem oraz Danią. Araszkiewicz przestrzega jednak przed hurraoptymizmem. - Najważniejsze, że odskoczyliśmy od rywali, a ta wygrana da nam więcej spokoju. Na pewno nie jesteśmy na ostatniej prostej, jeśli chodzi o eliminacje i udział w mistrzostwach świata. Tu trzeba małymi kroczkami iść do celu, a nie susami. Ta grupa jest bardzo wyrównana. To, że Polska ma sześć punktów przewagi, to cieszy, ale tu każdy z każdym może wygrać - podsumował pięciokrotny mistrz Polski z Lechem.