Reprezentacja Polski rozgrywała, jak dotąd, udane mistrzostwa Europy do lat 17. Dzięki rozbiciu Słowaków biało-czerwonym udało się awansować do ćwierćfinału turnieju. Tam mierzyli się jednak z sześciokrotnymi mistrzami tej imprezy - Portugalczykami. Młodzi Polacy podjęli rękawicę na Cyprze Dla reprezentacji Polski do lat 17 turniej na Cyprze był wielką okazją, by powtórzyć niekwestionowany sukces sprzed roku. Wówczas młodzi biało-czerwoni dotarli aż do półfinału walki o mistrzostwo Europy w swojej kategorii wiekowej. Po przebrnięciu przez eliminacje, podopieczni trenera Lasockiego przeżyli każde możliwe emocje. Na "dzień dobry" przegrali z Włochami (0:2), następnie zremisowali ze Szwecją (2:2), by ostatecznie rozbić Słowaków (4:0). To pozwoliło im zameldować się w ćwierćfinale. Tam czekało ich jednak ogromne wyzwanie. Naprzeciw Polakom stanęli bowiem jedni z faworytów do triumfu w całej imprezie, czyli Portugalczycy. Pierwsza połowa dała nadzieję Pierwsza część spotkania rozpoczęła się fatalnie dla biało-czerwonych, a jednocześnie tak, jak przewidywali eksperci. Krótko mówiąc, Portugalczycy wyszli na prowadzenie. W piątej minucie piłka po dośrodkowaniu odbiła się od jednego z polskich obrońców. Geovany Quenda sprytnie przepuścił futbolówkę, która trafiła do Eduardo Felicissimo. Młody pomocnik Sportingu nie zastanawiał się długo i strzałem zza pola karnego wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Portugalczycy nie przypominali jednak samych siebie z poprzednich spotkań. Wielokrotnie doprowadzali do groźnych sytuacji pod własnym polem karnym, co w 34. minucie wykorzystała gwiazda reprezentacji Polski. Bartosz Kiegler wrzucił z autu w pole karne, a tam sprytnie strącił Kacper Potulski. Piłka trafiła do Michaela Izunwanne, a ten zdołał doprowadzić do wyrównania. Portugalczycy nie zagrali koncertu, ale to wystarczyło Po zmianie stron obraz spotkania się nie zmienił. O kwestii awansu zadecydowała pojedyncza akcja i indywidualna jakość. Na pół godziny przed końcem akcję zawiązał lider Portugalczyków, Rodrigo Mora. Pomocnik FC Porto znalazł Quendę, a z jego strzałem poradził sobie jeszcze Mateusz Jeleń. Przy dobitce Mory nie miał już jednak nic do powiedzenia. Ten gol wystarczył. Choć z upływem minut obie strony widocznie straciły siły i nie brakowało akcji zaczepnych, klarownych okazji podbramkowych wykreowano jak na lekarstwo. Tym samym udział podopiecznych trenera Lasockiego w turnieju na Cyprze zakończył się na ćwierćfinale. Portugalczycy w kolejnej rundzie zmierzą się z Serbami.