W drugim spotkaniu nowej edycji Ligi Narodów reprezentacja Polski mierzyła się na wyjeździe z Chorwacją. Gospodarze przed kilkoma dniami zanotowali porażkę przeciwko Portugalii, więc byli wyjątkowo zmotywowani na starcie z biało-czerwonymi. Niezła połowa Polaków, choć oddali piłkę Chorwatom Selekcjoner Michał Probierz mocno namieszał przy doborze wyjściowego składu. W bramce ujrzeliśmy Łukasza Skorupskiego, swoją szansę na debiut otrzymał Mateusz Bogusz, a pozycję prawego wahadłowego zajął Jakub Kamiński. I początek meczu w wykonaniu biało-czerwonych był dość udany; już w drugiej minucie Mateo Kovacić ujrzał żółtą kartkę za faul na Sebastianie Szymańskim. To jednak nie wybiło gospodarzy z rytmu. Już po chwili oglądaliśmy pierwszy strzał, gdy zza pola karnego uderzał Igor Matanović. Młody napastnik Eintrachtu Frankfurt był zresztą w pierwszej połowie największym zagrożeniem. W 28. minucie to on spuentował mocnym strzałem wcześniejszą stratę Roberta Lewandowskiego. Poza tym w trakcie pierwszej półgodziny swoich szans szukali też Duje Caleta-Car czy Luka Modrić. Skorupski nie był zatrudniany często, ale przy uderzeniu defensora Olympique'u Lyon popisał się refleksem. O ile jednak nasz bramkarz prezentował się solidnie, Polacy wyglądali na bezbronnych w ataku. Przez całą pierwszą połowę nie oddali ani jednego celnego strzału. Modrić zrobił sobie prezent na poniedziałkowe urodziny. Przepiękny gol asa Realu Madryt To na szczęście zmieniło się tuż po zmianie stron. Najlepszy po naszej stronie Nicola Zalewski urwał się lewym skrzydłem i wreszcie zmusił do interwencji Dominika Livakovicia. To jednak nie wystarczyło do objęcia prowadzenia. A chwilę później z gola cieszyli się już Chorwaci. Sebastian Walukiewicz atakował Bruno Petkovicia. Choć wydawało się, że obserwowaliśmy męski pojedynek w granicach przepisów, sędzia podyktował rzut wolny. A ten w przepiękny sposób wyegzekwował Luka Modrić, trafiając w samo okienko. Gospodarze chcieli szybko pójść za ciosem. W 55. minucie znów z dobrej strony pokazał się Matanović, ale po dłuższym, efektownym rajdzie huknął w poprzeczkę. Podopieczni selekcjonera Zlatko Dalicia napędzali się z każdą akcją. Po chwili Skorupski musiał interweniować po strzale z dystansu w wykonaniu Kovacicia. Biało-czerwoni odpowiedzieli dopiero w 70. minucie. W świetnej sytuacji do wyrównania znalazł się Robert Lewandowski, który fantastycznie "przestawił" rywala, ale piłka po jego uderzeniu odbiła się od poprzeczki. Niestety dla nas, do ostatniego gwizdka wynik już się nie zmienił, choć jeszcze w doliczonym czasie gry blisko tego był Karol Świderski, który odnalazł się w polu karnym rywali. Choć porażka 0:1 z finalistami dwóch poprzednich mundiali wstydu nie przynosi, Michał Probierz ma nad czym myśleć. Tego dnia jego podopieczni nie byli w stanie postawić się rywalom, a zwłaszcza widać to było w środku pola, gdzie wyraźnie przegraliśmy walkę o dominację. Polacy wrócą do gry już za miesiąc, gdy zmierzą się z Portugalią i otrzymają szansę na rewanż na Chorwatach. Cały sztab szkoleniowy czekają intensywne tygodnie pracy.