Jakub Błaszczykowski - twardy charakter, boiskowy walczak, piłkarz i człowiek niezłomny. Taki wizerunek nasz 37-letni skrzydłowy zbudował przez wszystkie lata swojej kariery. Są jednak takie chwile, gdy każdy, nawet posiadający nerwy z czystej stali bohater, roni łzy - jedną, drugą, a potem cały strumień. Odkąd Jakub Błaszczykowski pojawił się na zgrupowaniu reprezentacji Polski, biorąc udział w konferencji prasowej i treningu z drużyną pewne stało się jedno - piątkowy wieczór będzie dla niego zarówno piękny, ale i - mówiąc delikatnie - niełatwy. Nie krył tego nawet sam zawodnik. I dodał: - W piątek będzie bardzo ciężko... Wiesz, człowiek najpierw żył marzeniem, aby grać w tej reprezentacji, później to marzenie spełnił. A teraz doszedł do momentu, gdy ma świadomość, że to wielkie marzenie dobiega końca. Dlatego coś tam w środku zgaśnie... Kim jest Agata, żona Kuby Błaszczykowskiego? Strzała Amora trafiła ją od razu. Unika błysku fleszy Mecz Polska - Niemcy. Jakub Błaszczykowski doceniony przez polskich fanów Okazja do pierwszego wzruszenia nadarzyła się już przed meczem, najpierw, gdy kibice oklaskiwali Jakuba Błaszczykowskiego na rozgrzewce, a później, kiedy tuż przed meczem odbierał pamiątkową koszulkę z rąk prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej - Cezarego Kuleszy. Bohater piątkowego wieczoru aktywnie wszedł w mecz, uczestnicząc w pressingu i przesuwaniu. Ale chyba każdy gdzieś w głębi serca miał jednak nadzieję na to, że 37-latek zdoła jeszcze ten jeden razy błysnąć w ofensywie, doprowadzając do ekstazy cały PGE Narodowy. A taka okazja się nadarzyła... W 13. minucie Jakub Błaszczykowski pognał w stronę niemieckiej bramki, ścigając się z jednym z obrońców. Zdołał nawet wbiec w pole karne, gdzie jego szarża zakończyła nieco rozpaczliwą i niestety nieudaną próbą strzału. Kilka chwil później, gdy wybiła 16. minuta spotkania, przyszło mu na dobre pożegnać się z reprezentacją Polski... Nawet Niemcy docenili Jakuba Błaszczykowskiego. Nasza legenda zeszła z boiska ze łzami w oczach Gdy piłkarz Wisły Kraków stał na środku murawy, nasi zawodnicy utworzyli szpaler. Po chwili dołączyli do nich Niemcy, zdobywając się na piękny gest, a na czele tej połączonej ekipy stanął Robert Lewandowski, który odebrał od byłego kolegi z szatni Borussii Dortmund kapitańską opaskę, po czym obaj wpadli sobie w ramiona. Schodząc z boiska Kuba podniósł ręce i wzrok w stronę nieba, tak jak robił to po strzelonych golach, które dedykował w ten sposób swojej zmarłej matce. Później, po pożegnaniu z członkami sztabów, znajdującymi się za linią boczną, ze łzami w oczach ruszył w stronę tunelu prowadzącego do szatni, gdzie czekali na niego jego najbliżsi. Idąc przez korytarze PGE Narodowego Jakub Błaszczykowski słyszał zapewne gromkie "dziękujemy", które niosło się po trybunach wypełnionych wzruszonymi kibicami. Poruszające wyznanie Kamila Grosickiego w sieci. Tym razem nie hamował emocji