W ostatnim czasie fani polskiego futbolu nie mogli narzekać na brak emocji. Wszystko przez niezbyt udane eliminacje do mistrzostw Europy. Po tym, jak “Biało-Czerwoni" awansowali do fazy pucharowej na mundialu w Katarze, eksperci i kibice podejrzewali, że Robert Lewandowski i spółka bez problemu wywalczą bilet do Niemiec, gdzie na przełomie czerwca i lipca odbędzie się siedemnasty turniej o mistrzostwo Europy w piłce nożnej mężczyzn. Niestety, nasi piłkarze pod wodzą Fernando Santosa nie spisali się najlepiej. Choć Polski Związek Piłki Nożnej zareagował i zwolnił portugalskiego szkoleniowca, w jego miejsce powołując Michała Probierza, na walkę o awans na Euro 2024 było już trochę za późno. Aby wyjść z grupy Polacy musieli bowiem zaliczyć trzy niemalże idealne występy w meczach z Wyspami Owczymi, Mołdawią i Czechami. O szansach "Biało-Czerwonych" w barażach przed mistrzostwami Europy, nieprzewidywalnych decyzjach trenera Michała Probierza i roli Roberta Lewandowskiego w kadrze Interia Sport porozmawiała podczas turnieju CUPRA Padlowe w Warszawie z działaczem piłkarskim, który swego czasu reprezentował nasz kraj na arenach międzynarodowych, Michałem Żewłakowem. Burza po debiucie polskiego snajpera w Serie A. Wydano jednoznaczny werdykt Michał Żewłakow: "Mam wrażenie, że gra w reprezentacji dzisiaj nie jest aż takim wielkim splendorem dla samego piłkarza" Amanda Gawron, Interia Sport: Jeszcze kilkadziesiąt lat temu "Biało-Czerwoni" odnosili sukcesy na arenach międzynarodowych. Złoto igrzysk olimpijskich w 1972, medale mistrzostw świata w 1974 i 1982. Teraz nasza drużyna ma natomiast problem z awansem na mistrzostwa Europy. Czego pana zdaniem brakuje obecnej reprezentacji Polski, aby wrócić do formy sprzed lat i dołączyć do grona najlepszych drużyn piłkarskich świata? Michał Żewłakow: - Powiem szczerze, porównywanie jakiejkolwiek kadry, która grała po tych "najgrubszych" latach naszej reprezentacji, porównywania ich sukcesów do kadry Kazimierza Górskiego i Antoniego Piechniczka, mam wrażenie, że nie ma sensu. Ja sam kiedyś zaczynałem grać w kadrze, po szesnastu latach udało się awansować do mistrzostw świata. Nawet tamta reprezentacja, którą można dziś w jakikolwiek sposób wspominać, nie miała podejścia do tego, co robili nasi poprzednicy. Na przestrzeni lat zmienił się też sposób postrzegania piłkarzy. Kiedy ja próbowałem zaistnieć w reprezentacji, to żeby się do niej dostać, trzeba było zagrać przynajmniej jeden porządny sezon w Ekstraklasie. Dzisiaj do reprezentacji trafia się zdecydowanie szybciej. To wszystko się bardzo zmieniło. Tamte reprezentacje, które odnosiły wielkie sukcesy, złożone były z piłkarzy, którzy grali w naszej lidze, a dobrych polskich piłkarzy w Ekstraklasie było naprawdę wielu. Dzisiaj widzimy, że młodzi wyjeżdżają. Ostatnio 17-letni Karol Borys opuścił kraj. Ja myślę, że nie ma jakiegoś jednego wzoru, jednej odpowiedzi na to, czego nam teraz brakuje. Fakt faktem, że to, do czego troszkę przyzwyczaiła nas kadra Adama Nawałki, dzisiaj też już jest, nie chcę powiedzieć, że nieosiągalna, ale o wszystko musimy walczyć w bólach. Faktycznie, awans na duże turnieje nie jest teraz sprawą normalną. Ciągle musimy podpierać się na przykład barażami. A czego nam brakuje? Dzisiaj 17-letni piłkarz potrafi zdecydowanie więcej, niż nasze pokolenie w wieku 17 lat, czy podejrzewam, nawet tych piłkarzy, którzy odnosili tak spektakularne sukcesy. Natomiast coraz mniej jest charakteru. To wszystko przychodzi szybciej, mniej się to docenia, bo staje się to łatwiej dostępne. Mam wrażenie, że gra w reprezentacji dzisiaj nie jest aż takim wielkim splendorem dla samego piłkarza, jak było to dwadzieścia, czy trzydzieści lat temu. O braku charakteru na boisku jakiś czas temu mówił także Robert Lewandowski. W ostatnim czasie pojawiło się sporo negatywnych komentarzy na temat naszego lidera. Wielu kibiców zaczęło się nawet zastanawiać, czy powinien on pozostać kapitanem piłkarskiej reprezentacji Polski. Jakie jest pana zdanie na temat? - Ja myślę, że o takich rzeczach powinni decydować ludzie, którzy są przy reprezentacji. My obserwujemy to troszczę z boku, też nie mamy wszystkich danych i informacji, nie widzimy, jak to wygląda na co dzień. Więc ja nie podejmę się takiej oceny. Dla mnie Robert Lewandowski jest na takim poziomie, że ja już dzisiaj bym go nie oceniał. Jeśli on zdecyduje się kontynuować swoją karierę reprezentacyjną, on po prostu ma być obecny na boisku. Chciałbym, żeby to pozostali zawodnicy, nie mówię, że w taki sam sposób jak Robert dbał o reprezentację przez ostatnie lata, zadbali troszkę, żeby ten wielki polski piłkarz miał przyjemność z gry, tym bardziej, że powolutku jego kariera w reprezentacji też pewnie będzie dobiegać końca. Od niego nie musimy już nic wymagać, teraz wymagajmy od pozostałych. Media: FC Barcelona zdecydowała. To on zostanie nowym trenerem Roberta Lewandowskiego W marcu Polacy wezmą udział w barażach. Będzie to nasza ostatnia szansa na awans na tegoroczne mistrzostwa Europy. Jakie są pana przewidywania? Czy podopiecznym Michała Probierza uda się pokonać rywali i wywalczyć bilet do Niemiec? - Nie mamy jakiś dramatycznych wyborów, bo wydaje mi się, że wszystkie drużyny, które biorą udział w tych barażach są w zasięgu naszej reprezentacji. Ja bym się nie koncentrował na tym, jaki to będzie rywal, bardziej skupiłbym się na mentalności i na formie reprezentacji właśnie w tym okresie, kiedy te mecze będą rozgrywane. Kiedy patrzymy na Estonię, Finlandię, czy Walię, to gdybyśmy cofnęli się o nie wiem, dwadzieścia lat wstecz i powiedzieli sobie, że to są drużyny, które staną nam na drodze do awansu na duży turniej, to byśmy się cieszyli i bili brawo. Zanim jednak "Biało-Czerwoni" wezmą udział w barażach, Michał Probierz będzie musiał dokonać niezwykle trudnej decyzji. Czy spodziewa się pan jakichś sensacji w powołaniach na najbliższe zgrupowanie? Selekcjoner bowiem zdążył nam już udowodnić, że stać go na podejmowanie niespodziewanych decyzji. Rzeczywiście ciężko przewidzieć Michała Probierza, bo on lubi zaskoczyć. I przyznam szczerze, ja lubię, kiedy trener ma jakiś swój pomysł i jakiś taki swój mały niuans, którym troszkę poruszy opinię publicznością. Natomiast nie chciałbym, żeby to był pomysł, którym selekcjoner będzie nas męczył. Jeśli chodzi na przykład o powołanie Patryka Pedy, mi się to podobało. Spowodowało to taki troszkę mówiąc kolokwialnie "ruch w interesie", trener Probierz pokazał, że on jest otwarty i potrafi podejmować nieprzewidywalne decyzje. Sam zawodnik przyjeżdżając na reprezentację w moim odczuciu bardzo się obronił. Natomiast nie chciałbym, żeby to był kolejny zawodnik, który na przykład na reprezentację nie ma poziomu, a trener z uporem maniaka będzie go powoływał tylko dlatego, że on to wymyślił, a nie dlatego, że dany piłkarz ma umiejętności, które dysponują go do gry z reprezentacji. Pierwszy komunikat Interu w sprawie Zielińskiego. To już nie tylko plotki