Krychowiak długo chciał walczyć o miejsce w kadrze. W erze Fernando Santosa w pewnym momencie w ogóle wypadł z reprezentacji - Portugalczyk początkowo konsekwentnie pomijał większość najbardziej doświadczonych zawodników, w tym pomocnika. Po nieudanych meczach kadry selekcjoner zmienił zdanie i nie tylko że powołał Krychowiaka, ale wystawił go w podstawowej jedenastce. W tym momencie wydawało się, że szanse zawodnika z Arabii Saudyjskiej na dalsze granie w biało-czerwonej koszulce znowu wzrosły. Santos został jednak zwolniony, a Michał Probierz, jego następca, od początku pokazywał, że nie ma zamiaru powoływać piłkarzy tylko za dawne zasługi i nieraz będzie zaskakiwał listą swoich nominowanych. Po rozmowie z selekcjonerem Krychowiak zrozumiał, że trener nie widzi go w zespole. W tej sytuacji, zamiast łudzić się, że np. z powodu kontuzji kolegów dostanie jeszcze jedno powołanie, ogłosił, że żegna się z reprezentacją. Były reprezentant Polski otwarcie o powołaniach. "Byłoby to słabe" Pożegnania w meczu z Łotwą nie będzie? Niemal od razu po informacji przekazanej przez piłkarza pojawiły się sugestie, że mowa o zawodniku tak zasłużonym dla kadry, że zasługuje on na uroczyste pożegnanie z reprezentacją - równie godne, jak miał Jakub Błaszczykowski. Jeszcze w bieżącym roku na PGE Narodowym reprezentacja zagra towarzysko z Łotwą - początkowo wszystko wskazywało na to, że właśnie to spotkanie będzie ostatnim występem doświadczonego zawodnika w narodowych barwach. Mecz odbędzie się jednak już 21 listopada, za mniej niż dwa tygodnie, a o pożegnaniu Krychowiaka zrobiło się cicho, jego nazwiska nie ma też na liście piłkarzy, których Michał Probierz powołał na najbliższe zgrupowanie. Wszystko wskazuje na to, że przy okazji meczu z Łotwą pożegnania nie będzie, choć PZPN utrzymuje, że nie oznacza to, że koncepcja upadła całkowicie. Jeśli więc pożegnanie Krychowiaka dojdzie w ogóle do skutku, będzie miało miejsce najprawdopodobniej już w 2024 roku. Wrze po powołaniach Probierza. Uwagę zwraca jedno nazwisko