Czesi mieli świadomość, że konfrontacja z Polakami na PGE Narodowym będzie miała zupełnie inny przebieg niż marcowe spotkanie w Pradze. Tam nasi rywale już po trzech minutach prowadzili różnicą dwóch bramek. Tym razem do 38. minuty utrzymywał się bezbramkowy remis. Wynik meczu w Warszawie otworzył Jakub Piotrowski. Z prowadzenia "Biało-Czerwoni" nie cieszyli się jednak długo. Zaraz po przerwie po błędzie polskiej defensywy wyrównał Tomasz Souczek. Czesi przedłużyli w ten sposób szanse na bezpośredni awans do finałów Euro 2024. Zaczęła się miazga. Kulesza odezwał się w sieci. Kibice tylko na to czekali "Biało-Czerwoni" skazani na baraże. Czesi krok od awansu do Euro 2024 "Ostateczny kształt szalonej grupy E zostanie ustalony dopiero w poniedziałek. Kto by pomyślał na początku roku, że Czesi zmierzą się z Mołdawią o awans do mistrzostw w Niemczech. Dzięki remisowi 1-1 w Polsce drużynie trenera Jaroslava Šilhavégo do szczęścia wystarczy tylko punkt w Ołomuńcu" - pisze "Blesk". Ten sam dziennik zwraca uwagę na... talenty organizacyjne czeskich kibiców. "Deszcz, śnieg, wiatr, temperatura w okolicach zera. Warunki pogodowe fatalne, ale w Warszawie można było spotkać naszych rodaków znakomicie przygotowanych na takie wyzwanie. Większość z nich przyjechała pociągiem, nie samochodem. Lała się lokalna wódka. A zadaszony stadion tylko pomagał jej rozgrzewać" - czytamy. Serwis iDNES.cz poświęcił kilka akapitów polskiej publiczności, koncentrując się na nie najlepszej atmosferze na trybunach. "Na widownię przybyło prawie sześćdziesiąt tysięcy Polaków, ale nie wywołali takiego piekła, jakie miesiąc temu przeszli czescy piłkarze w szalonej Tiranie. Skądinąd dumni polscy fani, którzy początkowo śpiewali hymn z uczuciem i emocjami, okazywali potem irytację i zdenerwowanie. Atmosfera wokół kadry nie jest u naszych sąsiadów dobra. Przez chwilę wyglądało to wszystko jak teatr pod dachem, który chronił aktorów przed nieprzyjemną mżawką" - to fragment pomeczowej relacji. Koszmar stał się faktem. Lewandowski wrócił, ale go nie było Czescy dziennikarze sporo piszą o swoim kapitanie, Souczku. Nie tylko zdobył bramkę na wagę remisu, ale wykazał się również hartem ducha. Mimo rozbitej i zabandażowanej głowy, nie opuścił murawy. Polski kapitan, Robert Lewandowski, zakończył spotkanie bez szwanku, ale i bez gola na koncie. Awans do przyszłorocznych ME mocno się oddalił. "Biało-Czerwonym" pozostała walka w wiosennych barażach. O trudnym położeniu drużyny narodowej na finiszu eliminacji piszemy szerzej TUTAJ.