Sprawa kryzysu wizerunkowego Polskiego Związku Piłki Nożnej cały czas się rozwija. Według informacji Sport.pl, kilka dni po rozegranym 20 czerwca meczu z Mołdawią działacze mieli przeczuwać, że w powietrzu wiszą problemy związane z obecnością na pokładzie samolotu skazanego za korupcję Mirosława Stasiaka, który do 2026 r. jest zdyskwalifikowany przez związek z jakiejkolwiek działalności w futbolu. Miały być dwa pomysły na rozwiązanie tej sytuacji. Pierwszy to błyskawiczne przeprosiny, przyznanie się do błędu. "Jak widać, Kulesza nie chciał nawet o tym słyszeć" - czytamy we wspomnianym portalu. Wybrano drugi wariant, zakładający przemilczenie całej sprawy. Temat jednak powrócił po kilku tygodniach, w których Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski nie otrzymał odpowiedzi od PZPN ws. Stasiaka. Ekwiwalent - nowy sposób na budowanie potęgi w polskiej lidze? Trzy dni po artykule tego dziennikarza PZPN wydał oświadczenie, w którym poinformował, że Stasiak poleciał do Kiszyniowa "na zaproszenie jednego z partnerów". Nie wskazano konkretnej firmy, powołując się na zasadę poufności. Ten komunikat wywołał jednak lawinę. Kolejne podmioty współpracujące z PZPN zaczęły publicznie odcinać się od powiązań z tą sprawą. "Niektórzy odradzali publikację oświadczenia w takiej formie, dodając, że to dolewanie oliwy do ognia" - napisał Sport.pl. Związek popełnił jednak wyraźny błąd, stawiając niejako publiczne wotum nieufności wszystkim swoim sponsorom. Afera w PZPN. Kto zabrał Mirosława Stasiaka na pokład samolotu? W piątek spółka Polskie Media Ubezpieczeniowe, wydająca internetową porównywarkę ubezpieczeń Inszury.pl wzięła winę na siebie. Według jej komunikatu na Twitterze, jeden z gości przez nią zaproszonych wziął Stasiaka jako osobę towarzyszącą. Nie wszyscy jednak ufają temu oświadczeniu. Marek Wawrzynowski z Przeglądu Sportowego Onet podał, że według jego informacji decyzję o zabraniu biznesmena branży węglowej podjął sam Kulesza. Niepewność potęgują ustalenia Sport.pl, według których sponsorzy kadry nie dysponują zbyt wielkimi pakietami dostępnych biletów lotniczych. "Komunikat Inszury.pl sugeruje, że na wyjazdowe mecze kadry sponsorzy mieli po kilkadziesiąt pakietów rozdawanych komukolwiek. Tymczasem jak się dowiadujemy taka pula zaproszeń na wylot na mecz z kadrą to dla jednego sponsora w zależności od jego roli od dwóch do czterech biletów. Jak usłyszeliśmy, teraz z reprezentacją latają, nieco bardziej anonimowe, czasem nawet 'budzące podejrzenia swym wyglądem i często głośne, inwazyjne osoby'" - czytamy. Raków - Legia. Gdzie oglądać dzisiaj na żywo mecz o Superpuchar Polski 2023? [transmisja TV, godzina] Wciąż więc nie wiadomo, czy na pewno za zabraniem Stasiaka na wylot stoi Inszury.pl. Jedno jest pewne - PZPN miał świadomość wzniecającego się pożaru wizerunkowego, jednak nie podjął odpowiednich kroków, by go zgasić w zarodku.