Interia: Robert Lewandowski od roku gra w Bayernie Monachium. Zostanie w tym klubie na przyszły sezon? Cezary Kucharski: - Robert jest w bardzo dobrym miejscu. W klubie, który gra o najwyższe cele w Niemczech i na świecie. Nie ma powodów, by cokolwiek zmieniać. Pierwszy sezon miał bardzo dobry. Sprostał oczekiwaniom, a jestem przekonany, że kolejny będzie jeszcze lepszy w jego wykonaniu. Zakładam, że nie będzie miał żadnych kontuzji, bo to jedyne zagrożenie. Reprezentacja jest na najlepszej drodze, by zakwalifikować się do mistrzostw Europy w 2016 roku. Robert jest jej liderem, przewodzi klasyfikacji strzelców. Nie ma powodów, by myśleć o zmianach. A sam piłkarz podziela moją opinię. Kontaktował się ktoś z panem w sprawie ewentualnego transferu? - Gdybyśmy zakładali zmianę, oferty by były. Ani Bayern, ani my, nie jesteśmy zainteresowani zmianami. W naszych działaniach planujemy pewne rzeczy. Gdyby był temat odejścia, propozycje by się pojawiały. Robert ma taką pozycję, że do końca życia będzie miał oferty z bardzo dobrych klubów. Kto w tej chwili jest numerem dwa wśród pana podopiecznych? - Jest wielu piłkarzy, których reprezentuję. Staram się każdemu pomóc, ale oni też wiedzą, że jestem niewielką częścią ich kariery. W 90 proc. wszystko zależy od nich samych. Nie chcę ich hierarchizować. Łakomym kąskiem dla pana wydaje się być Bartłomiej Drągowski z Jagiellonii Białystok. Młody, któremu na razie doradza ojciec. - Grałem w piłkę z jego ojcem. Patrzę na Bartka i bardzo mi się podoba. Jego talent, charakter, mentalność. Ojciec dobrze doradza synowi, który ma przed sobą ciekawą przyszłość. Teraz jednak będą pojawiały się trudności. Każdy bardzo dobry piłkarz otrzymuje propozycje i trzeba będzie decydować. Wówczas zaczną się schody. Z tego co wiem, ma jednak agenta... Rozmawiałem z jego ojcem, który przekonuje, że jest jedynym przedstawicielem bramkarza. -To ciekawe, bo swego czasu prezes klubu podawał mi numer telefonu do jego agenta. To dla mnie nowa sytuacja... Myślę, że z czasem piłkarz i jego tata będą mieli ból głowy. To szalenie trudne decyzje dla młodego chłopaka. Albo przyspieszą jego karierę, albo spowolnią. To że ktoś ma talent, nie znaczy, że za parę lat znajdzie się w miejscu Łukasza Fabiańskiego czy Artura Boruca. Widzi pan w nim podobny talent? - Ma bardzo duży potencjał, ale pojawią się teraz większe oczekiwania, presja. Z tym trzeba będzie sobie poradzić, a nie każdy potrafi. Potencjał ma taki, że za kilka lat może być numerem jeden w polskiej reprezentacji. W tym czasie jednak pojawią się trudności, kontuzje, wielkie kluby i pieniądze. Widzi pan w polskiej piłce piłkarza, który byłby tak łakomym kąskiem jak Lewandowski? - Pozycja Roberta w piłce jest budowana od siedmiu lat. Nic nie wzięło się od tak. W tej chwili takiego piłkarza w polskiej lidze nie widzę. Tylko że to jest zmienna. Za siedem lat to, co dziś jest niezauważalne, może wyglądać zupełnie inaczej. Ten, kto ma teraz 18-19 lat, ma szansę być w tym miejscu co Robert. Ale trzeba mieć dużo szczęścia - do dobrych ludzi, braku kontuzji, poświęcić się piłce i trafić do odpowiedniego klubu. Nie znaczy to jednak, że skreślam wszystkich młodych chłopaków. Tacy piłkarze jak Robert rodzą się jednak raz na kilka, a nawet kilkanaście lat. Na początku roku FIFA uwolniła zawód agenta piłkarskiego. Jak podoba się panu ten pomysł? Poczuł pan na rynku, że klientów jest mniej? - Widać, że coraz więcej ludzi zaczyna się angażować, doradzać. Wydaje mi się jednak, że to nie wpłynie ani na wyższe kwoty, ani na inne sprawy transferowe. Prędzej czy później ten system może się zawalić, bo nie jest sprawiedliwy dla wszystkich. Z mojej perspektywy nic się nie zmieniło. Niczego się nie obawiam. Przepisy przepisami, ale praktyka jest zupełnie inna. Mówi się, że cała Polska szuka klubu Kamilowi Wilczkowi. - Kamil Wilczek ma swojego agenta i powinien się go słuchać. Pracował z nim przez jakiś czas i na pewno zbudowali pewne zaufanie. Wiadomo, że pojawia się wielu doradców, bo Wilczek jest królem strzelców, kontrakt mu się skończył i jest łakomym kąskiem. Podjąć decyzję o zmianie klubu i podpisaniu kontraktu z punktu widzenia dziennikarza i kibica wydaje się proste, ale w sytuacji piłkarza jest to bardziej skomplikowane. Każda zmiana jest niewiadomą i ryzykiem. Presja pieniądza jest taka, że podejmuje się niewłaściwe decyzje. W pewnym wieku jednak priorytetem jest wysoki kontrakt. Rozmawiał w Gdańsku: Łukasz Szpyrka