Odkąd wylano dziecko z kąpielą, czyli wprowadzono ustawę antyhazardową, która zabroniła reklamowania w naszym kraju internetowych zakładów bukmacherskich, kluby piłkarskie potraciły wielu najbogatszych sponsorów. Zresztą nie tylko kluby, także ligi - sponsora z tej branży miała także I liga. Gorącym zwolennikiem modyfikacji tejże ustawy jest prezes PZPN-u Zbigniew Boniek. - Kluby z Anglii, Włoch i Hiszpanii mogą mieć sponsorów-bukmacherów, a my z góry stawiamy się na gorszej pozycji, blokując dopływ do polskiej piłki tych pieniędzy - mawia prezes Boniek. "Zibi" ma też rację, podkreślając często, iż problem w tym, że internetowe firmy (Expekt, BetAndWin, Bet-at-home, Unibet, Tobet, Betsafe, Betfair, Bet365, Sportingbet) nadal kontrolują 90 procent naszego rynku, ale przez wspomnianą ustawę, zarobionych pieniędzy na polskich graczach, nie inwestują w Polsce, tylko gdzie indziej. Nasz rynek sportowy traci na tym kilkadziesiąt mln euro rocznie. Milionów, których inni sponsorzy nie przynoszą. Bońkowi wielu zarzuca, że sam jest twarzą jednego z bukmacherów. "Zibi" tłumaczy, że umowę zawarł na długo przed tym, jak wygrał wybory w PZPN-ie. - Kontrakt jest zgodny z prawem - tłumaczy. Tymczasem, zamiast złagodzić, posłowie sejmowej Komisji Sportu i Turystyki chcą jeszcze bardziej zaostrzyć kontrolę nad hazardem w internecie. Największym problemem jest to, by u bukmacherów nie grali piłkarze i sędziowie, po tym, jak na obstawianiu meczów u bukmachera został przyłapany Hubert Siejewicz - znany arbiter. PZPN natychmiast wyrzucił Siejewicza z grona sędziów zawodowych. Wszyscy arbitrzy i piłkarze mają wpisany w kontrakty zakaz gry w internecie. Organom ścigania pozostaje tylko pilnowanie, by ten zakaz był przestrzegany. Podobnie, jak każdy inny przepis prawa. Z inicjatywy FIFA w styczniu 2013 roku zawiązano grupę specjalistów do zwalczania korupcji w piłce nożnej. Na jej czele stoi John Abbott z Interpolu, który ostatnio gościł w Polsce. Towarzyszył mu Christian Kalb z Europejskiego Stowarzyszenia Gier Losowych. Panowie porozmawiali m.in. z posłami, komendantem głównym policji, czy ekspertami z Ekstraklasy SA. Polska jest wśród 70 krajów zagrożonych korupcją w piłce nożnej, a im większa bieda w klubach, tym piłkarze są bardziej na nią podatni. Blisko 40 procent piłkarzy Ekstraklasy nie dostaje regularnie pensji, kluby nie mają skąd brać pieniędzy i tak błędne koło się zamyka. Na miejsce internetowych bukmacherów nie przyszli nowi sponsorzy, bez dodatkowego zastrzyku gotówki kluby dalej będą klepać biedę i tak się bawimy... Przy okazji tej zabawy próbujemy zrobić wszystko, żeby do polskiej piłki jak najbardziej zniechęcić tego, który w największym stopniu próbuje ją zmienić - właśnie prezesa Bońka. To Siejewicz obstawiał wyniki u "buków", ale młotkiem krytyki dostaje po głowie Boniek, który będąc jeszcze we Włoszech, jako Włoch podpisał umowę z zabronionym w Polsce bukmacherem. Oczywiście, idealnie byłoby, gdyby prezes PZPN-u przestał reklamować zabronioną firmę - dopóki mamy takie, a nie inne w Polsce prawo - ale musi przecież z czegoś żyć, skoro w PZPN-ie pracuje charytatywnie. Nie przez przypadek Abbott dostał pytanie o reklamowanie przez Bońka internetowych bukmacherów. - Zauważamy problem, że znani sportowcy dostają propozycje reklamowania internetowych bukmacherów. Jeśli zarządzający federacjami chcą uporać się z korupcją, na pewno nie powinni być zaangażowani w tego typu działalność bukmacherów. Pracują już nad tym FIFA i UEFA, które chcą prowadzić odpowiednie regulacje - cytat z Abbotta za "Gazetą Wyborczą". Na podstawie tego cytatu jeden z portali zamieścił już nawet tytuł: "Interpol interesuje się Bońkiem". Czy jeden z najlepszych piłkarzy w historii Polski, prezes reformujący zgnuśniałe struktury PZPN-u jest traktowany niczym międzynarodowy przestępca. Czy Boniek zasłużył sobie na takie traktowanie? Szybko zapomnieliśmy, jak wyglądał PZPN jeszcze rok temu i jaka panowała wokół niego atmosfera.