70-letni szkoleniowiec z reprezentacją Polski awansował na mistrzostwa świata w 2002 roku, który odbyły się w Japonii i Korei Południowej. Tam polski zespół przegrał dwa mecze, wygrał jedno i nie wyszedł z grupy. Andrzej Klemba, Interia: 1/8 finału mistrzostw świata to sukces reprezentacji Polski? Jerzy Engel: Absolutnie nie. Generalnie stawiamy sobie zbyt małe cele i stąd biorą się problemy. Czesław Michniewicz dostał zadanie wyjść z grupy i zdobył remis, wygrał, przegrał, ale je zrealizował. Tylko, że to był cel minimalistyczny. Nie taki w ogóle powinien być stawiany. To był błąd jeszcze przed mundialem. My w 2002 roku byliśmy nawet na to za słabi, ale po 16 latach wywalczyliśmy awans na mundial. To było coś specjalnego dla jednej generacji kibiców, bo 1986 roku mogli nie pamiętać. Potem w miarę regularnie występowaliśmy na dużych turniejach. Awans z grupy to krok dalej, ale sukces to jest strefa medalowa. To zdobyli Antoni Piechniczek i Kazimierz Górski. Trener Górski nawet po trzecim miejscu w 1974 roku stwierdził, że czuje niedosyt, bo można było osiągnąć jeszcze więcej. Trener Michniewicz powinien zostać na stanowisku? - Sportowo zrobiliśmy krok naprzód i to najważniejsze. W PZPN nie ma ludzi, którzy mogą ocenić czy o to nam chodziło. Dziwię się, że tak długo czeka się z decyzją. To powinno być zrobione od razu - albo Czesiek dostaje pełne wsparcie albo nie i ściska mu się rękę. Nie umiemy się tego rozliczyć. Nauczyliśmy się w Polsce zmieniać trenerów bardzo szybko. Michniewicz dopiero co objął kadrę. Zrobił z nią co powinien - awansował na mistrzostwa świata, utrzymał nas w Lidze Narodów i wyszedł z grupy. Zrealizował te cele, które przed nim postawiono.Dla mnie to wystarcza, by nadal prowadził reprezentację. Atmosfera wokół kadry nie jest jednak dobra. Wybuchła afera z podziałem premii, trener miał też na pieńku z dziennikarzami. - Na pewno Michniewicz zebrał dużo doświadczenia w trakcie tych mistrzostw. Tego brakuje selekcjonerowi, który obejmuje kadrę przed duża imprezą. Gdyby drugi raz ktoś do niego przyszedł z takimi historiami, które się wydarzyły, już by wiedział jak zareagować i czego nie wolno przy reprezentacji robić. Takie sprawy nie powinny się wydarzyć, ale wydarzyły i trzeba wyciągnąć nich naukę. Każdy ma swój temperament i osobowość. Czasem to przeszkadza, a czasami pomaga w pracy. Akurat w przypadku trenera Michniewicza jego charakter może wadzić w relacjach z mediami. Szkoleniowiec był krytykowany za to jak grała drużyna w grupie. - Wracamy do tego o czym mówiłem na początku. Błędem było wyznaczenie celu awansu z grupy. To już miał być sukces, a ja się z tym absolutnie nie zgadzam. Trzeba grać o najwyższy trofea, a nie o 1/8 finału. Michniewicz zrobił wszystko co uznał za właściwe, by z grupy wyjść. Mecz z Francją pokazał, że można grać inaczej i wykorzystać potencjał ofensywny, który mamy.