Zaskakujące wieści przekazał w poniedziałkowe popołudnie dziennikarz Wirtualnej Polski Szymon Jadczak. Były reprezentant Polski w piłce nożnej Radosław Gilewicz na początku tego roku został skazany przez sąd w Tychach na 40 tys. zł grzywny i zwrot kosztów procesu. Jak czytamy, popełnił oszustwo i "posługiwał się dokumentami stwierdzającymi nieprawdę przy próbie wyłudzenia odszkodowania". Jeden z jego kolegów miał znajomego ortopedę, Bogumiła P. Lekarz oprócz swojego naturalnego zakresu kompetencji działał także w kwestii pomocy w uzyskiwaniu odszkodowań. Wspomniany 51-letni znajomy zgłosił się do P. w listopadzie 2019 z rzekomo złamanym obojczykiem i otrzymał 30 tys. zł odszkodowania. Szpital Megrez zaprzeczył jednak później, że zdjęcie, które poświadczył, zostało zrobione w tej placówce. Niemal dwanaście miesięcy później mężczyzna ponownie pojawił się w gabinecie P. z rzekomo złamaną piętą. Ubezpieczyciel Saltus TU Życie (wcześniej przed procesem integracji nazywał się MACIF Życie TUW) wyraził jednak wątpliwość co do autentyczności urazu. Poprosiła o zdjęcia rentgenowskie. Wtedy doszło do zwrotu akcji. Jak podaje Jadczak, lekarz orzecznik Saltusa stwierdził, że skany zrobione w maju i lipcu 2020 r. różnią się od siebie i przedstawiają nogi innych osób. Odszkodowanie nie zostało wypłacone, ruszyło śledztwo. 51-latek oraz Bogumił P. usłyszeli zarzuty. Wcześniej ubezpieczyciel zdążył wypłacić 100 tys. zł kobiecie, która zgłosiła się również ze złamaną piętą. Jak się później okazało, wcale go nie doznała, choć poświadczał to właśnie ortopeda P. "Przedstawione przez nią zdjęcie rentgenowskie było zdjęciem nieautentycznym, przerobionym, z naniesionymi komputerowo jej danymi" - czytamy w WP. Wypadł z kadry na ostatniej prostej. Skreślony przez Probierza piłkarz przerwał milczenie Radosław Gilewicz skazany za oszustwo i składanie dokumentów poświadczających nieprawdę W lipcu 2020 r. u P. pojawił się Gilewicz, który miał doznać urazu lewego barku na skutek poślizgnięcia się na schodach w swoim domu. 3 lipca rozmawiał sam z lekarzem, wtedy doktor stwierdził jedynie uraz, a gdy trzy dni później w gabinecie dołączył do nich wspomniany 51-latek, orzeczono złamanie z przemieszczeniem. Cztery miesiące później były piłkarz zgłosił się po 30 tys. zł odszkodowania. Wymieniony już wcześniej lekarz firmy ubezpieczeniowej Saltus zachował jednak czujność i odrzucił wniosek z aż czterech powodów. Pierwszym z nich była niewiarygodność rozległości kontuzji - orzecznik nie stwierdził wystąpienia zmian pourazowych, co w przypadku złamania z przemieszczeniem nie jest możliwe. Do tego doszły niejasności ze zdjęciami rentgenowskimi - Gilewicz nie dostarczył tych kontrolnych. Z kolei trzecie z pierwotnie przekazanych skanów było zrobione "w nieprofesjonalnym formacie", a szpital, którego nazwa na nim się znajdowała, nic nie wiedział o takim badaniu. Do tego były reprezentant nie zgodził się na przeprowadzenie badań weryfikujących. W lipcu 2022 r. otrzymał prokuratorskie zarzuty oszustwa i posługiwania się dokumentami stwierdzającymi nieprawdę. Jak pisze Jadczak, podczas pierwszego przesłuchania Gilewicz nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Na drugim jednak stwierdził, że to wspomniany 51-letni kolega zamieszkujący województwo śląskie obiecał mu pomoc u Bogumiła P. w uzyskaniu odszkodowania. Oprócz pośrednictwa między lekarzem a "pacjentem", pomagał Gilewiczowi w sprawach formalnych, jak chociażby wypełnianiu wniosku o odszkodowanie. Probierz zaskoczył na konferencji. Potwierdził, kto na pewno zagra z Turcją Sąd w Tychach wydał wyrok już 23 stycznia Prokuratura uznała, że zeznania byłego napastnika VfB Stuttgart czy Austrii Wiedeń są wiarygodne i pomagają w dalszym prowadzeniu postępowania, dzięki czemu zastosowano nadzwyczajne złagodzenie kary. Gilewicz poddał się jej dobrowolnie i przyznał do winy. Wspomniany w pierwszym akapicie prawomocny wyrok zapadł dokładnie 23 stycznia. Proces wobec pozostałych podejrzanych wciąż trwa. Przypomnijmy, że 53-latek w 2020 roku był asystentem selekcjonera reprezentacji Polski Jerzego Brzęczka. Skomentował całą sytuację dla WP SportoweFakty. Obecnie jest sprawozdawcą piłkarskim. Współpracuje z Viaplay w ramach Bundesligi, a na Euro 2024 ma komentować spotkania dla Telewizji Polskiej w duecie z Maciejem Iwańskim. Holendrzy triumfują. Dostali to, czego chcieli. Tydzień przed meczem z Polską