W historii wzajemnych gier piłkarskich reprezentacji Polski i Holandii, tyko trzy razy udało nam się wygrać z "Oranje", a było to w zamierzchłej futbolowej przeszłości. Po raz ostatni ta sztuka udała nam się w eliminacjach do mistrzostw Europy w 1980 roku. Pokonaliśmy ich w maju 1979 roku na Stadionie Śląskim 2-0. Wicemistrz świata na łopatkach Kilka lat wcześniej na tym samym stadionie "Biało-Czerwoni" rozegrali jeden ze swoich najlepszych, a zadaniem wielu fachowców najlepszy mecz pod wodzą selekcjonera Kazimierza Górskiego. Także w eliminacjach, tyle że ME 1976 zmierzyliśmy się na Śląskim z bardzo silnym wicemistrzem świata, który w składzie miał takich zawodników, jak Johan Cruyff czy Johan Neeskens. Po bramkach Grzegorza Lato i Roberta Gadochy prowadziliśmy do przerwy dwoma golami. W drugiej części dwie bramki dołożył Andrzej Szarmach. Honor "Oranje" w samej końcówce ratował jednym trafieniem Rene van de Kerkhof. Czy teraz taki wynik 4-1 jest możliwy? - Wszystko jest możliwe, my w rewanżu u nich polegliśmy przecież niedługo później 0-3. Na pewno naszą reprezentację, tą obecną stać na zwycięstwo. Na papierze mamy może piłkarsko słabszy zespół niż nasz rywal, ale jako nacja potrafimy się sprężyć i pograć. Mam nadzieję, że ten mecz potoczy się po naszej myśli, ale na pewno łatwo nie będzie - mówi przed dzisiejszym spotkaniem Henryk Wawrowski, uczestnik meczu z września 1975 zakończonego wysokim zwycięstwem "Biało-Czerwonych". Mieli więcej indywidualności Henryka Wawrowskiego, 25-krotnego reprezentanta kraju, jednego z "Orłów" kadry Górskiego pytamy, co miała tamta reprezentacja, czego nie ma ta obecna? - Trudno to tak porównać. Nieskromnie powiem, że w tamtym czasie mieliśmy lepszych piłkarzy. Lato, Gadocha, Szarmach, Włodek Lubański, Jasiu Tomaszewski. Czasy się zmieniły i u nas i w Holandii. Wtedy w Chorzowie na boisko wyszliśmy tacy sprężeni z myślą pokazania się z jak najlepszej strony. Teraz myślę, że nasi piłkarze wyjdą też z takim dobrym nastawieniem, bo nieważne czy to Brazylia czy Holandia, to przecież gramy u siebie, za nami będzie ryk z gardeł kilkudziesięciu tysięcy ludzi. Nie wypada, żeby nie powalczyć. Na pewno jednak trudno porównać teraz to co było wtedy, z tą obecną rzeczywistością. Wtedy mieliśmy z przodu więcej indywidualności - tłumaczy Wawrowski. Początek meczu Polska - Holandia w Dywizji A Ligi Narodów w grupie 4 o godzinie 20.45. Spotkanie poprowadzi Hiszpan Alejandro Hernandez. Michał Zichlarz Michniewicz podjął decyzję. Kędziora i Kamiński poza kadrą Dwaj kadrowicze mają kłopot Klubowy rywal Lewandowskiego chce grać więcej