Polski futbol, a zwłaszcza futbolowa centrala, żyje od jednej afery do drugiej. Większość problemów PZPN tworzy sam i potem próbuje rozwiązywać - to wypisz-wymaluj jak w socjalizmie. Najnowsza "drama" (jak mówi młodzież) to zwolnienie "team managera" i rzecznika związku, Jakuba Kwiatkowskiego. Oficjalny komunikat PZPN był bardzo lakoniczny i zabrakło w nim nawet podziękowania - była mowa o decyzji selekcjonera Michała Probierza i szefa Departamentu Komunikacji i Mediów PZPN Tomasza Kozłowskiego. Od razu zewsząd popłynęły podziękowania dla popularnego "Kwiatka", który przez wiele lat pracy dla PZPN zdążył zżyć się z kadrowiczami. Matty Cash podziękował byłemu już rzecznikowi w emocjonalnym wpisie, sugerując że gdyby nie Kwiatkowski nie byłoby go w reprezentacji. W ślady obrońcy Aston Villi, poszedł wieloletni kadrowy numer "10" Grzegorz Krychowiak. Żona Jakuba Kwiatkowskiego zabrała głos po zwolnieniu męża Sam Kwiatkowski zaś niedługo potem wydał własne oświadczenie, wbijając szpilkę w zachowanie dotychczasowego pracodawcy. Właściwie nikt publicznie nie poparł decyzji PZPN. Nikt poza byłym prezesem związku w latach 1999-2008 Michałem Listkiewiczem, który wcześniej przez wiele lat był międzynarodowym sędzią, prowadził m.in. na linii finał mundialu w 1990 r. "Listek" w dość zawoalowany sposób na swoim profilu na Facebooku napisał m.in.: "To nie kierownik wygrywa, przegrywa, remisuje mecze. W klubie "kiero" odgrywa dużo większą rolę, jest z drużyną każdego dnia, załatwia setki prozaicznych acz niezbędnych spraw. Nie oceniam Jakuba Kwiatkowskiego ani jego przełożonych, chodzi mi o zachowanie proporcji. Zwolniłem raptem kilku pracowników i do dziś ich z wzajemnością szanuję. Odchodząc lepiej cicho zamknąć drzwi zamiast nimi trzaskać a spadając z drabiny lepiej nie pluć na boki, bo może będzie się wracać". Reprezentacja Polski będzie miała jeszcze kilka miesięcy by otrząsnąć się z zamieszania wokół zwolnionego rzecznika Jakuba Kwiatkowskiego - kadra kolejny mecz rozegra 21 marca przyszłego roku i będzie to półfinał barażu ścieżki A o Euro 2024. Rywalami "Orłów" będzie Estonia, a jeśli uda się tu wygrać, to w kolejnej potyczce Roberta Lewandowskiego i jego kolegów czekać będzie próba sił z Walią lub Finlandią.