Andrzej Klemba: Nieco ponad tydzień przed pierwszym meczem na Euro 2024 Polska pokonała Ukrainę 3:1. Powiało optymizmem? Jacek Bąk: Na pewno tak. Strzelić trzy gole tak dobrej drużynie, jak Ukraina to nie jest łatwa sprawa. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że pierwszy i druga bramka były dość przypadkowe, a nie wypracowane. Za to ta trzecia, Tarasa Romanczuka, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, była bardzo ładna. Jest z czego się cieszyć, bo gra momentami wyglądała całkiem nieźle. Osobiście uważam jednak, że to Ukraina lepiej tworzyła akcje. Piłka u nich płynniej chodziła, a my tylko fragmentami graliśmy nieźle. Ktoś panu szczególnie wpadł w oko? - Kacper Urbański. Wszedł na boisko trochę awaryjnie [za kontuzjowanego Arkadiusza Milika - przyp. red.], a zagrał bez kompleksów, odważnie, nie bał się pojedynków i pokazał,jak duży ma potencjał. Było sporo wątpliwości przy powołaniu Bartosza Salamona, a obrońca Lecha chyba się obronił. - Był najpewniejszym punktem w obronie. Popełnił jakieś błędy, ale wygrywał pojedynki, wyprzedzał rywali i dobrze się ustawiał. W porównaniu do jego występów w Lechu to niebo a ziemia. A pozostali obrońcy? - Sebastian Walukiewicz też całkiem nieźle zagrał, ale zdarzyły mu się złe podania i głupie straty. Więcej się po nim spodziewałem i trochę jego gra była taka bez wyrazu. Jeśli wziąć pod uwagę klub, w którym występuje, to wymagam też więcej od Jakuba Kiwiora. W Arsenalu przez część sezonu grał, a potem stracił miejsce w składzie. Może jednak mieć problem z przebiciem się do wyjściowej jedenastki. Ma jednak ogromny potencjał. Jest lewonożny, co jest zaletą, ale z drugiej strony nie za bardzo w kadrze ma konkurencję. To kawał zawodnika, także pod względem wzrostu i fizyczności. Musi jednak szybciej pozbywać się piłki. A on za długo ją trzyma, rozgląda się, chce wybrać najlepsze rozwiązanie, a to czasem blokuje kolegów. Dobre spotkanie rozegrał też Łukasz Skorupski. - Często w naszej kadrze zdarza się tak, że najlepszym zawodnikiem jest bramkarz. Dobrze, że takich mamy, bo można rzucać monetą, który ma zagrać i nie byłoby wielkiej zmiany, jeśli chodzi o jakość. Wojciech Szczęsny ma największe doświadczenie, ale Bułka i Skorupski mocno depczą mu po piętach. Mamy świetnych bramkarzy. Nikt chyba nie ma całej trojki aż na takim wysokim poziomie. Szkoda, że wszystkich nie można wystawić. Porozmawialiśmy o defensywie, a co z ofensywą? - Piotr Zieliński momentami grał dobrze, ale tylko momentami. Miał straty nawet na naszej połowie, co piłkarzowi na tym poziomie nie powinno się przydarzyć. Na skrzydłach niepodważalna jest pozycja Nikoli Zalewskiego. On ma jeden z największych potencjałów w kadrze. Z niego długo będziemy mieli pociechę. To jest właśnie ta droga, którą powinniśmy iść. Szukać i dawać szansę takim zawodnikom jak Urbański, Zalewski i Michał Skóraś. Choć akurat ten ostatni dawał za mało. Motorycznie dobrze wyglądał, ale brakowało konkretów w jego grze. Wygrania pojedynku, pójścia do końca i dośrodkowania. Zalewski doskonale pokazał jak to robić. Mecz był dość ostry i reprezentacja straciła Arkadiusza Milika. - Ogromnie mi szkoda tego chłopaka. Co zdąży się odbudować, to zaraz coś mu się przydarzy. Przydałby się nam na zmianę, zwłaszcza że ma bardzo dobrą lewą nogę. Adam Buksa nie jest tak błyskotliwy, ale potrafi przytrzymać piłkę i dużo fauli było na nim. Potrafi grać głową i utrzymać się z futbolówką. To był przedostatni sprawdzian przed Euro. Można być nastawionym pozytywnie przed walką w grupie? - Zdajemy sobie sprawę, jakich mamy rywali. Jedźmy na Euro zagrać najlepiej jak potrafimy i nie myślmy o tym, czy wyjdziemy z grupy. Balon nie jest nadmuchany, znamy wartość rywali. Może pojedziemy tam po naukę, a może przy szczęściu wyjdziemy z grupy, bo piłka nożna jest przewrotna. W 2006 roku potrafiliśmy wygrać z Portugalią, czyli trzecią drużyną świata. W piłce jest różnie, rywal ma gorszy moment, a my dzień konia. Trzeba wierzyć i nie poddawać, a już na pewno nie czekać na to, co zrobi rywal. Rozmawiał Andrzej Klemba