Napastnik FC Barcelona zakończył udział w mundialu z dwoma strzelonymi golami. Trafił w meczu przeciwko Arabii Saudyjskiej (2:0) oraz przegranym boju 1/8 finału z Francją (1:3). Zawiódł w pierwszym meczu, przeciwko Meksykowi (0:0), gdy w drugiej połowie nie wykorzystał rzutu karnego. Także i w pojedynku z "Trójkolorowymi" za pierwszym razem chybył z jedenastego metra, lecz na szczęście sędzia nakazał powtórzenie próby. Tuż po pożegnaniu z mundialem "Lewy" udzielił wypowiedzi, która została odebrana jako krytyka stylu, prezentowanego przez drużynę Czesława Michniewicza. - Im więcej atakujesz, tym lepiej później ci się broni, bo czujesz dystans, feeling. Wiesz, kiedy dojść, jak zagrać, kiedy wyjść na pozycję. Masz więcej siły i radości. To proces złożony. Nie można się skupiać tylko na defensywie - mówił. "Tata" nie ma litości dla "Lewego" Postawa kapitana zespołu bardzo nie spodobała się Radosławowi Kałużnemu. Były reprezentant kraju i uczestnik mistrzostw świata w 2002 roku podzielił się swoim zdaniem z "Przeglądem Sportowym". Według popularnego "Taty" snajper powinien się zdobyć po turnieju na "rachunek sumienia". "To gdybanie, lecz wykorzystując karnego z Meksykiem, sprawiłby, że po wyjściu z grupy nie wpadlibyśmy na Francuzów. A z kolei w spotkaniu przeciwko Francuzom Roberta nie było, nie istniał" - ocenił. Jak podkreślił, w spotkaniu z Francją "Lewy" wyglądał na spiętego, a najlepszym tego dowodem był sposób, w jaki wykonał rzut karny. "Mundial Roberta przerósł" - skwitował gorzko. Kałużny skrytykował też pozaboiskowe zachowanie Lewandowskiego, określając je mianem "żenującego". Po mundialu w Katarze napastnik ma na koncie już 138 występów w barwach "Biało-Czerwonych". Strzelił w nich łącznie 78 goli.