Fernando Santos w ostatnim czasie odpoczywał w swojej ojczyźnie, ale jak wynika z informacji Interii, jeszcze dziś pojawi się w Polsce, wracając do wytężonej pracy. W najbliższym czasie 68-latek zamierza obejrzeć z trybun, chociażby finałowe spotkanie o Puchar Polski. Jak to z reguły bywa w przypadku zagranicznych szkoleniowców, duże emocje wzbudził mimo wszystko fakt, że szkoleniowiec nie pojawił się na ćwierćfinałowym spotkaniu Ligi Konferencji Europy pomiędzy Lechem Poznań, a Fiorentiną, a także na ligowym szlagierze, w którym wczoraj Kolejorz mierzył się w Warszawie z Legią. Koźmiński: Z polskiej ligi możemy liczyć na dwa, trzy nazwiska Nastroje zdecydowanie tonuje jednak były reprezentant Polski, a w przeszłości także wiceprezes Polskiego Związku Piłki Nożnej - Marek Koźmiński. 52-latek w rozmowie z TVP Sport podkreślił, że nie było konieczności, by Santos fatygował się na spotkanie z ekipą z Włoch do Poznania, gdyż na radarze w kontekście kadry pozostają dwaj zawodnicy, z czego Bartosz Salamon ostatecznie nie mógł wystąpić z powodu zawieszenia. "Selekcjoner na pewno obejrzał mecz Lecha z Fiorentiną w telewizji. W Kolejorzu z wiadomych względów nie grał Bartosz Salamon i ewidentnie było widać jego brak w rywalizacji z Włochami. Tak naprawdę jedynym kandydatem do gry w kadrze był Michał Skóraś. Na tę chwilę nie ma tam więcej reprezentantów" - powiedział. Były defensor uważa wręcz, że obecność Santosa na większości spotkań naszej ligi jest całkowicie zbędna. Twierdzi on bowiem, że nie ma możliwości, by z polskiej Ekstraklasy wyłowić więcej niż dwa lub trzy nazwiska, które będą mogły z powodzeniem wejść na poziom reprezentacyjny. Zaapelował również, by dać 68-latkowi swobodę i spokój przy podejmowanych przez niego działaniach. "Nie oczekujmy od Santosa, że będzie na siłę jeździł na każdy mecz Ekstraklasy. Chyba niektórzy liczą, że Portugalczyk wyciągnie z polskiej ligi dziesięciu piłkarzy, ale tak się nie stanie. Znajdzie maksymalnie dwa lub trzy nazwiska, które pojawią się na zgrupowaniu. (...) Nasza liga nie jest silna i selekcjoner to widzi. Pozwólmy mu spokojnie pracować, choć prawdą jest, że w ostatnim czasie nie komunikuje się ze światem zewnętrznym. Nie jest to absolutnie zarzut, tylko stwierdzenie faktu" - dodał. Koźmiński ubolewał nad brakiem Krychowiaka i Grosickiego Na koniec Koźmiński odniósł się również do marcowych wyborów selekcjonera i podobnie jak kilku innych ekspertów podkreslił, że wśród powołanych zabrakło mu także bardziej doświadczonych piłkarzy takich jak Grzegorz Krychowiak, czy Kamil Grosicki, co niewątpliwie wynika z chęci odmłodzenia kadry. "Ubolewałem, że na pierwszym zgrupowaniu zabrakło Krychowiaka. Liczyłem, że trener Santos przyjrzy mu się z bliska i wtedy oceni jego przydatność do zespołu. (...) Kolejnym przykładem, tylko jeszcze bardziej drastycznym, jest Grosicki, który prezentuje świetną formę jak na warunki polskiej ligi, ale selekcjoner musi patrzeć do przodu. Sport to też jest niestety data urodzenia. Portugalczyk chce odmłodzić kadrę" - zakończył.