78-letni dziś Janusz Michalik w latach 1965-66 zagrał 6 razy w reprezentacji Polski. W 1967 roku wyjechał jednak do Stanów Zjednoczonych i został w komunistycznym kraju uznany za uciekiniera. Grał w USA, a potem został jedną z gwiazd ligi holenderskiej, występując w Sparcie Rotterdam, NEC Nijmegen i MVV Maastricht. Był też trenerem w Holandii, Belgii, Grecji, Nigerii i krótko w Polsce - w 1992 roku przez kilka spotkań prowadził Górnika Zabrze. Osiadł na stałe w Holandii, a przed meczem Polski z "pomarańczowymi" w Lidze Narodów udzielił wywiadu dla WP Sportowych Faktów. Nie ma w nim złudzeń co do gry reprezentacji pod Polski pod wodzą Czesława Michniewicza. W odpowiedzi na pytanie, czego brakuje "Biało-czerwonym", by rywalizować z najlepszymi, odpowiada bez ogródek: "Tego, żeby Louis van Gaal był ich trenerem. Holandia gra dobrze, bo jasno przekazał piłkarzom prostą zasadę - jeżeli nie dajesz z siebie sto procent, to wracasz do domu. (...) U niego nie ma gwiazd. Albo jest tyle gwiazd, ilu piłkarzy w kadrze. Mówi wprost: "Jeżeli uważasz, że jesteś lepszy od innych, wracaj do domu". Jest w tym konsekwentny" - przekonuje Janusz Michałek. I wskazuje na dysproporcję w umiejętnościach między Robertem Lewandowskim a pozostałymi reprezentantami Polski. "Lewandowski wyróżnia się, bo jego umiejętności są wyraźnie wyższe niż reszty piłkarzy. W Holandii różnice między poszczególnymi zawodnikami nie są tak duże. Sięgają kilku procent, a nie 50-60! Lewandowski żyje w reprezentacji jak na bezludnej wyspie - to mój wniosek po meczu z Belgią - mówi Janusz Kowalik w "Sportowych Faktach".