Andrzej Klemba, Interia: Przed wyjazdem na mistrzostwa Europy do Niemiec reprezentacja Polski w meczach towarzyskich pokonała Ukrainę 3:1 i Turcję 2:1. Są powody do optymizmu? Paweł Golański: Często trenerzy przed dużą imprezą chcą zagrać ze słabszymi rywalami, by przećwiczyć pewne elementy. My postawiliśmy na inny wariant. Zmierzyliśmy się z finalistami Euro. Te mecze dały ogromną nadzieję, że jedziemy na ten turniej i będziemy liczyć się w grupie. Wygrane są bezcenne w aspekcie mentalnym, a na dodatek odniesione w meczach z silnymi rywalami. Przed każdą dużą imprezą takie zwycięstwa bardzo podnoszą morale. Widać gołym okiem, że atmosfera wokół drużyny i w środku jest bardzo dobra. Budują ja nie tylko wyniki, ale też szkoleniowiec. Cieszmy się z tego, trzymajmy kciuki i bądźmy optymistami. Wygrana z Turcją nie przyszła jednak łatwo. - Zwycięstwo odniesione dzięki bramce w 90. minucie na pełnym stadionie, nic lepszego dla psychiki piłkarzy nie mogło się zdarzyć. Było też oczywiście sporo niedociągnięć. Zwłaszcza w defensywie i rywale mieli sporo szans, ale kapitalnie bronił Wojciech Szczęsny. Zagraliśmy w nieco innym ustawieniu i organizacja gry w obronie stała na niższym poziomie. Za to w ofensywie było bardzo dobrze. Strzeliliśmy gole po sytuacjach wypracowanych i niejako zaplanowanych. To były podania z głębi pola za plecy rywali. W obu meczach kości trzeszczały. My i rywale graliśmy twardo i ostro. - Przed Euro gdzieś tam w głowie zawodników jest wygrać mecz, ale oby bez kontuzji. W obecnej piłce nie da się odnieść zwycięstwa bez walki i zaangażowania. Trener Probierz mocno zwraca uwagę na tę determinację. To musi być na najwyższym poziomie. Słabsze drużyny właśnie ambicją, twardą, czasem ostrą grą potrafią napsuć krwi faworytom. Trzymam oczywiście kciuki, by te wszystkie urazy nie okazały się groźne. Wiele dobrego mówi się o debiutancie Kacprze Urbańskim. Jest gotowy, by grać w podstawowym składzie na Euro 2024? - Rzeczywiście dobrze wprowadził się do kadry. Widać u niego swobodę i pewność siebie. Nie ma jeszcze 20 lat, a nie boi się, pokazuje się kolegom i jest cały czas pod grą. W trudnych sytuacjach potrafił poradzić sobie jak doświadczony rozgrywający. Szkoda, że tej sytuacji nie wykorzystał. Dobrze strzelił, ale bramkarz też świetnie zareagował. Pokazał, że daje radę. Ma jakość piłkarską i cegłę podczas Euro jest w stanie dołożyć. Nie sądzę jednak, że trener Probierz od razu obdarzy go aż tak dużym kredytem zaufania. To jednak wielka impreza, a nie mecz towarzyski. Nie pękłby, bo taki to chłopak, ale konkurencja w środku boiska jest wielka. Zaledwie dwa lata starszy jest Nicola Zalewski, a stał się liderem kadry. - Widzimy, że jak gra, to on napędza nasze ofensywne akcje. Luz, swoboda w pojedynkach, coś niesamowitego. Tak kreatywna gra w tej części boiska sprawia, że cała drużyna nabiera pewności siebie. Wygrywa pojedynki i stwarza sytuacje. Jest w bardzo dobrej dyspozycji i trzeba wykorzystać jego formę. Jest napompowany. Zaczął mecz od siatki założonej rywalowi, a w 90. minucie miał siłę na świetną akcję zakończoną zwycięskim golem. Miałem obawy, że tylko będzie miał chęć grać do przodu, ale miał też siłę, by angażować się w defensywę. Dobrze wygląda fizycznie, a to świetna informacja dla kadry. Po meczu z Turcją Jakub Piotrowski czy wracający po kontuzji Jakub Moder? - Trudno powiedzieć, czy Kuba wygrał rywalizację. Piotrowski to też dobry zawodnik. Rzeczywiście jednak Moder pokazał, że jest gotowy. Dał trenerowi jasny sygnał. Pomimo tych poważnych kontuzji nie zatracił swoich walorów. Wciąż gra swobodnie, dużo widzi i zachowuje zimną krew. Wydaje się, że jest w dobrej dyspozycji fizycznej. Wszystko zależy jednak od tego, jaki plan na spotkanie z Holandią będzie miał trener. My, kibice możemy oceniać, spekulować i mieć mnóstwo pomysłów. A szkoleniowiec na pewno ma już plan. Może lepiej będzie mu pasował Piotrowski? Ktoś był cichym bohaterem, bo jednak najwięcej mówi się o kontuzjach, Zalewskim i Urbańskim. - Szczęsny, to on nam wybronił mecz z Turcją. Poza nim i tą dwójką, zagraliśmy przyzwoicie. Nie popełniliśmy wielkich błędów, może poza Janem Bednarkiem, któremu przydarzyły się dwie proste straty. Z Ukrainą dwóch, trzech zawodników wyróżniło się, a reszta spisała się solidnie. Mimo naporu rywali, gola straciliśmy po rykoszecie. - Zaczęło się właśnie od Szczęsnego, który zagrał trudną piłkę do Szymańskiego. Sebastian wiele razy z takich opresji wychodził, mógł odegrać i nie byłoby błędu, ale chciał się odwrócić z piłką. Teraz jest nacisk na rozgrywanie, ale to wiąże się z ryzykiem. Ukraina i Turcja wydają się jednak rywalami słabszymi od naszych grupowych przeciwników. - Euro to wielka impreza i emocji będzie dużo więcej niż w meczu towarzyskim. W mistrzostwach margines błędu jest bardzo mały. Porażka w pierwszym meczu, nieudany drugi i szanse na wyjście z grupy maleją niemal do zera. Austria to drużyna na niezłym poziomie, ale w naszym zasięgu. Holendrzy są w formie, pewnie wygrali ostatnie sparingi. Dość łatwo strzelają gole i czeka nas ciężkie spotkanie. To będzie pierwszy mecz, wielkie oczekiwania i ogromna presja. Holendrzy zapewne postrzegani są tak, że dojdą co najmniej do półfinału. To będzie na nich ciążyć. Rozmawiał Andrzej Klemba