Polacy bardzo korzystnie zaprezentowali się w starciu z Holendrami, wywożąc z De Kuip w Rotterdamie bardzo dobry wynik 2-2. Jednak prawdziwą czkawką odbija się wyjazdowa batalią z Belgią. W Brukseli "biało-czerwoni" po niezłym wyniku do przerwy, po zmianie stron zostali rozbici w drobny mak, doznając klęski aż 1-6. Nad taką porażką nie sposób przejść do porządku dziennego... Jerzy Dudek gorzko o kadrze: W czerwcu nie zrobiliśmy kroku w przód Czesław Michniewicz potraktował to długie, trzytygodniowe zgrupowanie, jako okazję do sprawdzenia wielu piłkarzy i przetestowania kilku rozwiązań. W oczy bardzo mocno kłuła jednak kultura gry, która w wykonaniu naszej kadry pozostawiała wiele do życzenia. A nie do końca zrozumiała była także taktyka, na co uwagę zwraca były bramkarz reprezentacji i Liverpoolu, Jerzy Dudek. Zdaniem 49-latka w pierwszym meczu z Belgami brakowało odważniejszego usposobienia, czyli częstszego wychodzenia do wysokiego pressingu. Przez to w pełni nie możemy skorzystać z naszej najjaśniejszej gwiazdy w kadrze, a więc Roberta Lewandowskiego, który częściej musi się cofać i kreować grę, a nadto cierpli na niedostatek podań. W swoim komentarzu na łamach "PS" Dudek dokonuje porównania w sposobie gry za kadencji Michniewicza, do jego poprzednika - Paulo Sousy. I tutaj wyżej ocenia pomysł, w jaki kadra prezentowała się pod batutą Portugalczyka. - Graliśmy odważniej i wyżej. Dzięki temu Lewandowski miał częściej piłkę przy nodze, był bliżej bramki rywali, strzelał ważne gole i ciągnął za sobą zespół. (...) Teraz Czesław Michniewicz postawił na głęboką obronę - napisał Dudek. Generalna ocena tego zgrupowania, patrząc pod kątem MŚ w Katarze, zdaniem byłego znakomitego bramkarza nie napawa optymizmem. - Niestety mam wrażenie, że w czerwcu nie zrobiliśmy kroku w przód. Zostaliśmy w tym samym miejscu, a nawet pokusiłbym się o stwierdzenie, że się cofnęliśmy - gorzko podsumowuje Jerzy Dudek.