- Musimy być gotowi na gorącą atmosferę i tak duży stadion - powiedział podczas poniedziałkowej konferencji trener Chorwatów - Zlatko Dalić. I o ile sam Stadion Narodowy robi rzeczywiście spore wrażenie, tak 57-latek chyba nie oglądał zbyt wnikliwie domowych meczów reprezentacji Polski. A przynajmniej nie skupiał się na aspektach pozasportowych. Reprezentacja Polski. Lewandowski czeka na mecz, a tu nagle takie słowa. Nagła deklaracja ws. Złotej Piłki Stadion Narodowy potrafi być miejscem doprawdy wyjątkowym. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego, gdy obie drużyny wychodzą na murawę, z głośników - i gardeł fanów - rozbrzmiewają takty "Mazurka Dąbrowskiego", a na trybunach rozciąga się potężna, biało-czerwona kartoniada, nasza piłkarska forteca jawi się jako jedna z najpiękniejszych aren piłkarskich na Starym Kontynencie. Ale później nagle nad murawą "rozlega się" głównie... głucha cisza. Co bardziej wyczulone ucho, zapewne dosłyszałoby w niej nie tylko okrzyki płynące z ławek rezerwowych, ale i odgłos przelatującej obok muchy. "Polska gościnność" na Stadionie Narodowym I fakt, podjęto próbę "naprawienia" tej sytuacji. Podczas ubiegłorocznego meczu z Albanią - jeszcze za kadencji Fernando Santosa - na telebimach wiszących nad murawą pojawiały się słowa przyśpiewek i okrzyków, którymi wspólnie mieli dopingować "Biało-Czerwonych" zgromadzeni na trybunach fani. Efekt? Najgłośniejsza na całym stadionie dłuższymi fragmentami była... garstka Albańczyków. Albańczycy - swoją drogą - potrafią urządzić rywalom na stadionie w Tiranie istne piekło. I nie chodzi o zachwalanie chuligańskich wybryków, bójek na trybunach, czy zagłuszania gwizdami hymnu przyjezdnych. Ale jadąc tam, trzeba spodziewać się najgorszego. Tymczasem trybuny Narodowego ani nie utrudniają życia rywalom, ani nie niosą naszych piłkarzy. Ot, stanowią obraz stereotypowej, polskiej gościnności. "Czujcie się jak u siebie" - mówimy dyskretnie naszym rywalom. Michał Probierz jedno, Robert Lewandowski drugie. Bolesne fakty dla reprezentacji Polski O kwestię "dopingu" w Warszawie i wspólnej celebracji gola przez fanów do spółki z Cristiano Ronaldo zapytany został podczas poniedziałkowej konferencji prasowej selekcjoner reprezentacji Polski - Michał Probierz. I fakt, nikt nikomu nie narzuci konkretnej stadionowej postawy. Nie zmusi do chóralnego wznoszenia wspólnych śpiewów i okrzyków. Ale trudno przemilczeć fakt, że "Biało-Czerwoni" u siebie nie mogą liczyć na głośne wsparcie fanów, podczas gdy na wyjazdach trybuny często "należą" do nas. Tak było chociażby przed miesiącem w Glasgow przy okazji meczu ze Szkocją. - Tam będzie piekło - mówił jeszcze przed meczem w rozmowie z Interią były bramkarz Celticu - Łukasz Załuska. Tymczasem początkowo na trybunach Hampden Park słychać było tylko Polaków. - Gramy u siebie, Polacy gramy u siebie - niosły się krzyki z sektora gości. Pozostaje mieć nadzieję, że w sobotę podczas meczu z Chorwacją kibice będą mogli krzyczeć przynajmniej z radości - po strzelonych przez naszą kadrę golach. O to będzie jednak niezwykle trudno. W Osijeku bowiem podopieczni trenera Zlatko Dalicia całkowicie nas zdominowali. Być może tym razem pomogą nam jednak... własne ściany. Nawet jeśli odbijać się będzie od nich tylko głuche echo. Ze Stadionu Narodowego - Tomasz Brożek