Maciej Słomiński, Interia: Największy sukces w historii walijskiego futbolu to półfinał turnieju Euro 2016, pan był wówczas ważnym członkiem sztabu trenera Chrisa Colemana. Jaka była tajemnica waszego sukcesu? Adam Owen, walijski trener: - Nie było jednej przyczyny, ale wymienię najważniejsze. Mieliśmy stosunkowo młody skład, ale już doświadczony. Zawodnicy znali się z reprezentacji młodzieżowej. Poza tym wielu z nich miało za sobą udany sezon w klubach. Wierzyli w swoje umiejętności, lubili być ze sobą, coraz bardziej napędzali się wraz z kolejnymi udanymi meczami. Czy francuskie Euro to największy sukces w pana trenerskiej karierze? - Dorastałem, gdy Walia była między miejscem nr 100 i 120 w klasyfikacji FIFA. To coś fantastycznego, pojechać na mistrzowski turniej z ojczystą reprezentacją, a osiągnąć sukces to już w ogóle spełnienie marzeń. Mówiąc jednak, że to był najlepszy czas w karierze byłbym niesprawiedliwy dla okresu, gdy pracowałem dla Glasgow Rangers. Doszliśmy do finału Pucharu UEFA, cztery razy zdobyliśmy mistrzostwo Szkocji. To też fantastyczny czas, którego nigdy nie zapomnę. Jakie jest podejście reprezentacji Walii do meczu z Polską we Wrocławiu? To w końcu tylko i aż Liga Narodów. - Każdy mecz reprezentacji jest świętem, bez względu na rozgrywki. Należy pamiętać, że w niedzielę Walię czeka mecz o awans na mistrzostwa świata, w których wzięła dotychczas udział tylko raz, wiele lat temu w 1958 r. To jest główny punkt programu i na nim się koncentrujemy. W jakim składzie wystąpi Walia w meczu z Polską we Wrocławiu? - Myślę, że w składzie "Smoków" zobaczymy mieszankę zawodników doświadczonych i młodzieży. Proszę mnie nie pytać, czy zagra Gareth Bale. Mam wciąż kontakt z zawodnikami z reprezentacji, ale na to pytanie nie odpowiem, proszę mnie zrozumieć. Reprezentacja Ukrainy jest w obecnej chwili enigmą, a co jeśli Walii przyjdzie zmierzyć się ze Szkocją w meczu o prawo gry na mundialu? - Myślę, że z racji gry w Cardiff na własnym boisku, Walia będzie minimalnym faworytem, ale jak to w derbach - wszystko jest możliwe. Jeśli faktycznie zagramy ze Szkocją, będzie to twarda, fizyczna walka, zadecyduje dyspozycja dnia. Prowadziłem Lechię Gdańsk w derbach Trójmiasta z Arką Gdynia, w których wcale nie byliśmy faworytami. Mimo to, wygraliśmy 1-0 po bramce Flavio Paixao w doliczonym czasie gry. Śledziłem walkę Flavio o wejście do "klubu 100", cieszę się, że osiągnął sukces. To świetny sportowiec i bardzo pozytywny człowiek. Mecz Polska - Walia o 18 we Wrocławiu. Relacja na sport.interia.pl Jeśli, odpukać, Walia nie zakwalifikuje się na mundial, będzie pan kibicował Polsce? - Oczywiście, mam same dobre wspomnienia z Polski, tak samo jak z innych krajów, w których pracowałem - m.in. Szwajcarii. Moja żona jest Angielką, dzieci urodziły się w Glasgow, mam wiele drużyn, za które będę trzymał kciuki. Oczywiście głęboko wierzę, że to Walia zagra w finałach, wówczas w naszym kraju zostanie ogłoszone święto narodowe. Wspomniał pan o Lechii Gdańsk, w której był pan pierwszym trenerem. Ostatnio pracował pan w dziale naukowym Lecha Poznań. Jakby pan porównał te dwa kluby? - Dział naukowy oznaczał rolę dyrektora technicznego, który miał udział w wielu obszarach działalności klubu - analiza gry, strategia rozwoju, akademia. Jeśli chodzi o porównywanie klubów - nigdy tego nie robię. Lechia była w okresie przejściowym, w innym momencie niż Lech, który zmierzał po mistrzostwo. W obu klubach moje doświadczenia były pozytywne. Myślę, że gdyby nie moja praca w Lechii, nie zostałbym dostrzeżony przez Lecha Poznań. Jaka była pana rola w mistrzowskim sezonie "Kolejorza"? - Bardzo regularnie, co najmniej raz w miesiącu byłem w Poznaniu. Przez cały czas byłem w kontakcie z Piotrem Rutkowskim i dyrektorem sportowym Tomaszem Rząsą. Koncentrowaliśmy się zarówno na pierwszym zespole jak i akademii. Świetne doświadczenie, cieszę się, że miałem okazję być jego częścią. Dorzucam kolejne mistrzostwo na swoje konto - mam tytuły z Celtikiem, Servette Genewa, Seattle Sounders z ligi MLS, cztery z Rangers. Był pan na fecie w Poznaniu? - Niestety wówczas miałem obowiązki związane z moją pracą dla angielskiej federacji piłkarskiej. Dzień w którym Lech zapewnił sobie mistrzostwo, to ciągłe patrzenie na telefon, ciągły kontakt z Piotrem i Tomaszem, wreszcie szczęśliwy koniec. Cieszę się, że miałem w tym swój udział. I to na 100-lecie poznańskiego klubu. Jak wyglądają pana plany na przyszłość? Zostaje pan w Poznaniu? - Rozmawiamy, nic nie jest wykluczone. Negocjuję też z jednym z klubów w Wielkiej Brytanii. Jestem przede wszystkim trenerem, chcę w pierwszej kolejności być w szatni któregoś z zespołów jako główny szkoleniowiec. To mój cel numer jeden. Mówił pan o Rangers, tam przeniósł się zimą Mateusz Żukowski. - Oczywiście pamiętam "Żuko“, zadebiutował w Ekstraklasie w Lechii Gdańsk za mojej kadencji jako 16-latek. Ludzie łapali się za głowę, co ty robisz, przecież to jeszcze dziecko! Wiedziałem co robię, wiek to tylko liczba, Mateusz już wtedy był atletycznie zbudowany ponad swój wiek. Jak ocenia pan jego sytuację? Od kiedy przybył do Szkocji rozegrał zaledwie jeden mecz i to w Pucharze Ligi. Czy powinien szukać wypożyczenia do słabszego klubu? - Na pewno nie w tej chwili. Piłkarze pracują całe życie na transfer do tak wielkiego klubu jak Rangers, a on dostał szansę na samym początku piłkarskiej drogi, to nieoceniona nauka być w takim miejscu, w tak młodym wieku. Gdy dostajesz taką możliwość, musisz z niej korzystać, ten pociąg może przyjechać tylko raz w życiu. Potrzeba cierpliwości, Mateusz musi się nauczyć brytyjskiej kultury piłkarskiej, filozofii, wreszcie języka. Żukowski powinien robić wszystko, by przebić się do podstawowego składu, ewentualnie jeśli po okresie przygotowawczym nie zdoła tego zrobić, powinien poszukać wypożyczenia, by jak najwięcej grać. Za rywala do miejsca w składzie Żukowski ma Jamesa Tavernier. - To jeden z najlepszych bocznych obrońców w europejskim futbolu, jego statystyki mówią za siebie - w karierze ma kilkadziesiąt bramek i drugie tyle asyst, jako piłkarz, który gra na prawej stronie defensywy. Mateusz może się od niego wiele nauczyć, poza tym pamiętajmy, że Żukowski całe życie grał w formacjach ofensywnych i tam też może zostać wystawiony. Na wiosnę głośno było o ofercie, którą otrzymał pan ze Spartaka Moskwa. Być może, w świetle wojny w Ukrainie, lepiej że pan nie dostał tej pracy? - To nie była jedyna oferta, którą rozważałem. Była również propozycja pracy w MLS i Szwajcarii - wszystkie jako główny trener. Rozmawiał Maciej Słomiński Liga Narodów 2022/23: Polska - Walia. Gdzie obejrzeć w Internecie? (transmisja) Polska - Walia w Lidze Narodów 2022/23 można oglądać również w Internecie na Polsat Box Go. Potyczkę Polska - Walia można obejrzeć również na urządzeniach mobilnych. Tekstowa relacja "na żywo" z meczu Polska - Walia na sport.interia.pl. Arbitrem meczu Polaków z Walią będzie Słoweniec Rade Obrenović.