- Przegraliśmy wygrany mecz. Trzy punkty były na wyciągnięcie ręki. Trudno się z tą porażką pogodzić. Przyjechaliśmy po trzy punkty i były one na wyciągnięcie ręki - nie mógł uwierzyć w to, co się stało w Bratysławie napastnik Orłów Leo Paweł Brożek. Wiślak zachował się jak profesor w 70. min i podał Ebiemu Smolarkowi na pustą bramkę. - Normalnie napastnik pewnie sam by wykończył tę akcję, ja jednak zauważyłem lepiej ustawionego Ebiego, więc mu podałem - opowiadał "Brozio". - Fizycznie czułem dobrze, ale bieganie po murawie tego stadionu jest nie za dobra. Ta ze Stadionu Śląskiego w porównaniu z nią jest jak dywan. Boisko w Bratysławie było grząskie i nierówne. Ciężko było operować piłką na nim. Staraliśmy się jednak i mieliśmy okazję ku temu, żeby wygrać ten mecz wyżej, niż 1:0. Gdybyśmy jeszcze strzelili na 2:0, to spokojnie wracalibyśmy do domu z trzema punktami, a tak popełniliśmy dwa proste błędy i mamy zerowy dorobek punktowy. Michał Białoński, Bratysława