- Podpisałem dokument, zwracający się do sądu irlandzkiego o przesłanie nam całej dokumentacji dotyczącej sytuacji pana Grenia. Dołożymy wszelkich starań, żeby sprawę wyjaśnić od A do Z - powiedział we wtorek Boniek. Jak dodał, chce sprawdzić czy Greń został uznany przez sąd za winnego, czy też został oczyszczony z zarzutów, jak twierdzi działacz z Podkarpacia. - To fundamentalna sprawa - podkreślił prezes PZPN-u. Według irlandzkiej prasy przedstawiciel piłkarskiej centrali miał przed niedzielnym meczem sprzedawać nielegalnie bilety, za co trafił do aresztu. W poniedziałkowej rozmowie z PAP Greń przyznał, że kupił w Polsce 12 biletów dla znajomych w Irlandii, ale zaprzeczył, jakoby został uznany winnym. - Tamtejsze prawo jest takie, że musiał zebrać się sąd. Zostałem uniewinniony. Sąd oddalił wszystkie zarzuty. Ludzie, do których dzwoniono, potwierdzili moje słowa w sprawie biletów - zapewnił szef Podkarpackiego ZPN. Irlandzka prasa powołując się na sędziego Michaela Walsha twierdzi jednak, że Greń został uznany za winnego obrotem biletów bez licencji. Jak napisał "The Irish Times", działacz przyznał się do tych zarzutów, ale sąd odstąpił od wymierzenia mu kary ze względu na okoliczności łagodzące. Wcześniej dziennik "Irish Examiner" poinformował, że polski działacz spędził noc w areszcie, a o rezultacie meczu (1-1) dowiedział się podobno od strażników. Greń nie chciał tego komentować. Według Bońka Greń nie był w oficjalnej delegacji na niedzielny mecz, poleciał tam prywatnie. Jako członek zarządu PZPN-u otrzymał dwie wejściówki.