Michał Białoński, Interia: Jak pan ocenia poszukiwania selekcjonera. One się już trochę przedłużają, nie sądzi pan? O ile rok temu, po nagłym odejściu Paula Sousy PZPN mógł być zaskoczony, o tyle teraz sam zdecydował o pożegnaniu z Czesławem Michniewiczem, więc chyba mógł wcześniej przygotować jego następcę? Zbigniew Boniek: Nie chciałbym bawić się w krytykę. Życzę prezesowi Kuleszy, żeby jak najszybciej dokonał wyboru i by był to wybór korzystny dla polskiej piłki. Opinia publiczna, eksperci nawołują o trenera z zagranicy. Podziela pan te głosy? Ja muszę powiedzieć, że dobrzy trenerzy są zarówno w Polsce, jak i za granicą, a na kogo się zdecyduje prezes Kulesza, to już jego sprawa. Zbigniew Boniek o słowach Nicolasa Tagiafico Obrońca Argentyny Nicolas Tagliafico zdradził po meczu z Polską na MŚ, że jeden z naszych piłkarzy prosił go o to, aby jego zespół nie atakował, prowadząc 2-0. Niezbyt dobrze to świadczy o waleczności naszych zawodników. Zaskoczyło to pana? - Podejrzewam, że to jest prawda, skoro te słowa zostały wypowiedziane miesiąc po mundialu. To bardzo źle świadczy o psychicznym i mentalnym przygotowaniu reprezentacji Polski. Nie chciałbym tego tematu za bardzo poruszać, bo jeśli dojdzie to do FIFA, to ona może wszcząć postępowanie wyjaśniające. Zachowanie takie, jak namawianie rywala do zaniechania ataków jest nie tylko wbrew duchowi rywalizacji fair play, ale nawet podlega pod dyskwalifikację, gdyby było wiadomo dokładnie, który nasz piłkarz namawiał Argentyńczyka. Być może defensywna taktyka naszej reprezentacji przełożyła się na takie bojaźliwe podejście do Argentyńczyków? - Na mundialu w Katarze na pewno coś było nie tak, bo graliśmy po prostu słabo. Oprócz meczu z Francją, przed którym nasi piłkarze uznali, że swoje zadanie już wykonali i z "Trójkolorowymi" zagrają dla glorii, bo nie muszą awansować. Natomiast to było złe nastawienie. Na Francję należało wyjść po to, aby ją wyeliminować, a nie błysnąć na jej tle stwarzanymi sytuacjami, "bo nic się nie stanie jak przegramy". Zatem problemy z nastawieniem mentalnym na pewno były, a na dodatek słabo graliśmy. Wprawdzie udało się zrealizować cel podstawowy - wyjście z grupy, ale stało się to też dzięki wynikom z innych spotkań. Ogólnie nie warto do tego wracać - graliśmy bardzo słabo.\ Zbigniew Boniek: Gdyby nie pandemia, Jerzy Brzęczek prowadziłby kadrę na ME Gdy decydował się pan na zwolnienie przed ME Jerzego Brzęczka, miał już pan gotowego następcę - Paula Sousę, zatem wakatu na stanowisku selekcjonera nie było. Teraz mamy ten wakat i to drugi rok z rzędu. - To był inny czas i inne okoliczności. Gdyby nie pandemia, to trener Brzęczek prowadziłby zespół na ME, bo w listopadzie 2019 r. wygrał eliminacje. Z powodu epidemii przez rok 2020 prawie w ogóle nie graliśmy w piłkę. To była inna rzeczywistość, inne problemy. Podobnie jak po MŚ 2018 r., gdy Adam Nawałka powiedział mi, że nie chce się podejmować następnej próby, ale po czterech czy pięciu dniach znalazłem następnego selekcjonera, Jurka Brzęczka. Zbigniew Boniek: Wybór selekcjonera nie jest taki trudny Trochę dłużej, po dziewięciu dniach - Nawałka zrezygnował 3 lipca 2018 r., a Jerzego Brzęczka PZPN ogłosił trenerem kadry narodowej 12 lipca, ale faktycznie i tak trwało to dość krótko. - Być może, natomiast wydaje mi się, że wybór trenera wcale nie jest taki trudny. Tylko, jak to się mówi, jeżeli masz 20 kandydatów, to trzeba się na kogoś zdecydować i z nim porozmawiać. Natomiast dzisiejszych wyborów nie chcę oceniać, nie zamierzam wchodzić w buty prezesa Kuleszy. Czarka znam i go lubię. To on musi być wewnętrznie przekonany do nowego selekcjonera. Jeżeli przewija się 20 nazwisk, to prawdziwym kandydatem jest tylko jedno z nich, pozostałe 19 to kandydaci na kandydatów. Nie kumam tych doniesień, które widzę w sprawie nowego selekcjonera. Nie wyobrażam sobie negocjacji ze wszystkimi 20 trenerami. Gdybym ja dokonywał tego wyboru, to najpierw zastanowiłbym się nad tym, który spośród nich najbardziej pasuje do naszej reprezentacji i tylko z nim podjąłbym negocjacje. Dopiero gdybym usłyszał "nie", to zadzwoniłbym do następnego z listy. Zbigniew Boniek: Sprawy formalne z nowym selekcjonerem można załatwić w osiem godzin Prezes Kulesza, w rozmowie z Polsatem Sport, podkreślił, że negocjacje z nowym selekcjonerem nie są proste, bo każdy z kandydatów ma menedżera i prawnika, z którymi się konsultuje, a to wydłuża proces. - Tu się nie do końca zgadzam z prezesem Kuleszą. Fakty są takie, że jeżeli ktoś naprawdę chce być selekcjonerem reprezentacji Polski, to sprawy formalne można załatwić w osiem godzin. Aż tak szybko? - A jaki to jest problem? Jeśli chcę kandydata X na trenera, to ustalam z nim warunki brzegowe i daję mu kilka godzin do namysłu. Gdy brakuje porozumienia co do któregoś z punktów, to się negocjuje i zmienia tak, by obie strony były zadowolone. Jaki to jest problem? Nie trafiają do mnie argumenty, że negocjacje muszą trwać cztery-pięć dni. Proszę mi wierzyć, jeśli obie strony szczerze chcą współpracy, to mogą się porozumieć w ciągu ośmiu godzin. Jeśli ktoś w negocjacjach zaczyna pływać i uciekać w pięć dni do zastanowienia, to ja mu dziękuję i biorę następnego. Natomiast szanuję to, że każdy ma swój sposób postępowania, analizy, negocjacji. Ja natomiast starałem się działać szybko w tych kwestiach. Wiedziałem, że zwlekanie z podjęciem decyzji nie zmieni mojego postępowania. Jeśli byłem do kogoś przekonany, to zatrudniałem go natychmiast, a nie za tydzień. Zbigniew Boniek: Zawiódł nie tylko Robert Lewandowski Apelował pan też często o to, aby przenieść ciężar odpowiedzialności z barków trenera na piłkarzy. Pana kolega z reprezentacji Polski Grzegorz Lato miał pretensje do Roberta Lewandowskiego o to, że nie mobilizował wystarczająco zespołu na MŚ Katarze. - Zawiódł nie tylko Robert. Przez to graliśmy tak słabo na MŚ. Oczywiście na boisku można krzyczeć i mobilizować, ale czasem i to nie pomaga. Przyczyn słabej postawy może być wiele. Nie było mnie przy drużynie, więc trudno mi o nich mówić. Czytaj też: Grzegorz Lato nie zostawił suchej nitki na Robercie Lewandowskim po MŚ Gdyby zadzwonił prezes Kulesza z prośbą o radę, to co by pan odpowiedział: Polak czy obcokrajowiec? - Narodowość nie ma żadnego znaczenia, natomiast w Polsce, spośród naszych trenerów najbardziej popularny jest Marek Papszun. Ale gdyby zastanowić się, który trener ma najmniejsze doświadczenie międzynarodowe, to trzeba by wskazać również na niego. To pokazuje, jakie zamieszanie panuje, wynikające z braku decyzji w sprawie wyboru nowego selekcjonera. Marek Papszun jest według pana dobrym kandydatem? - Ale dlaczego nie? Uważam, że byłby tak samo dobry jak Jurek Brzęczek, który zrealizował swoje zdania i awansował na ME, a wcześniej Adam Nawałka. Teraz równie dobrze może być wybrany Papszun, Jan Urban czy kilku innych Polaków. Tak samo jak jest kilka ciekawych zagranicznych kandydatur. Ale, jak to się mówi, jak masz do wyboru 10 samochodów, to na któryś się w końcu musisz zdecydować. Nie dziwi pana to, że rok temu głównym kandydatem był Adam Nawałka, a teraz o nim cicho? - Nie wiem czy tak faktycznie było. Trener Nawałka miał już nawet gotowy kontrakt, na który zgodziły się obie strony, ale ostatecznie wybór padł na Czesława Michniewicza. - Jeśli tak było, to o powody trzeba już zapytać prezesa Kuleszy. Rozmawiał: Michał Białoński, Interia Czytaj też: Legenda MŚ miażdży Michniewicza! "Mógł zrezygnować jeszcze przed mundialem"