Jeśli tak istotna postać w światowym futbolu jak Michel Platini publicznie ogłasza: "Ludzie są zmęczeni, zmiany są konieczne, Blatter musi odejść", to musi znaczyć, że stoją za nim nie tylko najważniejsze europejskie federacje, ale także rządy ich krajów i szefostwo Unii Europejskiej. Problem jest tylko jest jeden - za wyjątkiem księcia Alego ibn Hussajna z Jordanii, Sepp Blatter nie ma kontrkandydatów. Ostatni, który wyglądał na mocnego - Luis Figo, w ostatniej chwili wycofał się i poparł syna króla Jordanii.Problem z Blatterem jest znacznie większy. Jego najbliżsi współpracownicy i wiceprezydenci FIFA (Jeffrey Webb i Eugenio Figueredo) zostali wczoraj aresztowani z zarzutami korupcyjnymi, a USA żądają ich ekstradycji ze Szwajcarii. Platini apeluje do europejskich federacji, by głosowały na księcia, byle tylko nie wygrał Blatter, który dobrowolnie nie chce zrezygnować po całym bałaganie, jaki narobił z przyznaniem MŚ Katarowi.Wiele krajów Starego Kontynentu idzie za głosem lidera. - Blatter nie chce rezygnować? Czesi, podobnie jak cała Europa będą głosować przeciw niemu - podkreśla praski "Sport". Czy jest możliwe obalenie Blattera, który jest mistrzem zjednywania sobie poparcia w małych krajach, a głos Dżibuti jest równoważny z wyborem potęg takich jak Niemcy, Brazylia, Argentyna, Francja i Anglia? - Książę Ali policzył szable i wyszło mu, że ma 60 głosów spoza Europy. Jeśli zatem Stary Kontynent solidarnie go poprze, to obalenie Blattera może się udać - mówi Interii prezes PZPN-u Zbigniew Boniek, który - razem z Platinim, po fantastycznym finale Ligi Europejskiej, zdążył się już przenieść z Warszawy do Zurychu, na 65. Kongres FIFA. - Sęk w tym, że wybory są tajne i nie wiadomo, czy kraje, które teraz głośno deklarują poparcie dla księcia, ostatecznie na niego zagłosują - uważa szef PZPN-u.Boniek podziela hasło: "No future for Blatter".- Po aferze korupcyjnej w FIFA, z Blatterem można się tylko bronić, a nie atakować - podkreśla Zbigniew Boniek. Wiele mogą wyjaśnić nocne negocjacje. Platini jeszcze raz spróbuje przekonać Szwajcara, by w dniu wyborów zrezygnował i odszedł z organizacji z podniesioną głową. Głównymi, a nie tylnymi drzwiami. Machając rękoma na pożegnanie, a nie ze skutymi kajdankami. Poza Blatterem nikt już chyba nie ma wątpliwości, że światowa piłka potrzebuje powiewu świeżości. Autor: Michał Białoński