Czy z tych samych zawodników Beenhakker będzie w stanie wyciągnąć coś więcej niż Paweł Janas? Odpowiem tak: Paweł Janas przecież znakomicie prowadził reprezentację do czasu mistrzostw świata. W eliminacjach ta drużyna spisywała się znakomicie. A czy powoływanie Sebastiana Mili, który nie gra w klubie ma sens? To rzeczywiście powołanie trochę na wyrost. Sebastian był zawodnikiem uznawanym kilka lat temu za duży talent. Jednak dziś bardziej od niego nadawaliby się - żeby długo nie szukać to z Łodzi - Rafał Niżnik i Adrian Budka, którzy zagrali znakomicie w pierwszej kolejce ekstraklasy. Trener miał jednak inne spojrzenie i należy je szanować. Czy to dobrze, że trener mówi, że przed nikim, kto jest w formie nie zamyka drzwi do kadry? To są deklaracje, które czynią wszyscy selekcjonerzy we wszystkich reprezentacjach na całym świecie. Trzeba tylko później sprawdzić, jak to ma się do rzeczywistości. Jeżeli rzeczywiście trener mówi, że powołuje tylko tych zawodników, którzy grają w klubach i są w formie, to można się sprzeczać, czy kilku z powołanych przez trenera zawodników jest w lepszej formie, od tych z naszej ligi. Dajmy trenerowi jednak troszeczkę czasu, żeby mógł przyjrzeć się zawodnikom. Należy wziąć również pod uwagę inny aspekt, że trener nie zna naszych zawodników, bo będąc selekcjonerem Trynidadu i Tobago nie miał czasu na obserwację naszych piłkarzy, którzy przecież nie grają w znanych klubach. Na wszystko jest jednak czas. Trenerowi i drużynie trzeba życzyć połamania nóg i zobaczymy co z tego wyjdzie. Czy te powołania Pana zaskoczyły? Nie. Nie jestem zaskoczony. W końcu trener mówił o tym, że interesuje go awans do mistrzostw Europy, że to jest jego cel. To, że na początek postawił na zawodników doświadczonych, daje mu więcej gwarancji i więcej pewników. Rozmawiał Paweł Sikora (RMF FM)