"Po meczu Polska - Holandia jest jeszcze więcej pytań, niż przed spotkaniem z Pomarańczowymi" - mówi 80-krotny reprezentant Polski. My dziennikarze, kibice, pytamy: trójka, czy czwórka w obronie? Co na to Boniek? "Zibi" zaznacza: "Piłka to nie matematyka. To nie jest tak, że jak grasz trójką, to wygrasz, a jak grasz czwórką, to przegrasz... Co nie znaczy, iż nie dziwi mnie ciągła zmiana systemu przez Czesława Michniewicza. Selekcjoner krąży między systemami taktycznymi. Tym bardziej mnie to dziwi, że zagraliśmy ze Szwecją o Mundial czteroosobowym blokiem w defensywie i wygraliśmy. To po co zmieniać tę czwórkę w kolejnych spotkaniach? Jak coś dobrze funkcjonuje, to po co zmieniać? Cóż - trener doszedł do wniosku, że chce to zrobić. A my oceniamy efekty. A w czwartek efekt był... żenujący. Moglibyśmy mówić o tym meczu godzinami, wyżywać się na niektórych piłkarzach. Nie mój styl, aby tak robić. Teraz najważniejsze, aby wygrać najbliższy mecz z Walią na wyjedzie - albo przynajmniej zremisować, żeby zostać w dywizji A Ligi Narodów. Zwycięstwa dają pozytywnego kopa. Natomiast porażki, to wielkie znaki zapytania. I ta porażka z Holandią tak jest traktowana. Widzę, jak to zadziałało na dziennikarzy zajmujących się futbolem - ten odbiór jest szalenie negatywny". Legenda polskiej piłki - uczestnik trzech Mundiali - analizuje: "Powinniśmy się do tego meczu odnieść kompleksowo. Teoretycznie wystawiliśmy ofensywny skład. Na wahadłach mieliśmy zawodników, który są lepsi w fazie ofensywnej. Jednak tak naprawdę ta drużyna była jakaś taka dziwna. Na papierze niby ofensywa, a w pierwszej połowie zupełnie tego nie było widać. Może Zalewski coś próbował, czy Zieliński. Jednak pozostali pomocnicy nie mieli w sobie odwagi, nie nie kreowali nic. Zagrywali piłkę do boku, do tyłu, do bramkarza nawet. Dyspozycja wielu zawodników daje wiele do myślenia". Boniek: Niektóre gesty Roberta niepotrzebne Boniek w "Prawdzie Futbolu" odniósł się również do Roberta Lewandowskiego. "Zawodnik, który jest w największy w naszej drużynie narodowej i ostatnio znajdował się w wybornej formie, zagrał słabszy mecz. Robert nie oddał żadnego strzału na bramkę. Z Holandią na wyjeździe graliśmy bez Lewandowskiego i tam zremisowaliśmy 2:2. W Warszawie z Holandią - grając z Robertem - przegraliśmy 0:2. Nie mówię, że to wina Roberta. Jednak wczoraj nie podobało mi się, jak kapitan reagował na niektóre sytuacje na boisku. Lewandowski to papież polskiej piłki. Guru. Absolutnie top player. Dlatego niektóre jego gesty są niepotrzebne. Sami potrafimy po meczu dobrze ocenić, czy Robert był dobrze obsługiwany przez kolegów. Natomiast Robert nie może pokazywać ciągle kolegom - ty idź tam, ty tam. Trochę to nie pasuje tej klasy piłkarzowi. Każdy zawodnik - nawet lider - wychodzi w drużynie, aby przez dziewięćdziesiąt minut dać z siebie maksa. Wszyscy, co grali w piłkę zdają sobie sprawę, że to wspólna sprawa. Trzeba cały mecz zagrać na najwyższych obrotach. I taka jest też rola Roberta. A na wnioski przychodzi czas po meczu. Kto się uratował w tej powodzi negatywnych ocen? Na pewno Zieliński, a także Zalewski w pierwszej połowie - widać, że ten młody chłopak nie boi się pojedynków. Na pewno podobał mi się również Kiwior. Jednak granie dla mnie Kiwiora z Glikiem i Bednarkiem, to o jednego środkowego obrońcę za dużo". Roman Kołtoń, "Prawda Futbolu" ZOBACZ TAKŻE: