Paulo Sousa był trenerem reprezentacji Polski przez niespełna rok - od drugiej połowy stycznia do końcówki grudnia 2021. W tym czasie wziął udział m.in. w mistrzostwach Europy, na których co prawda wielkich sukcesów z "Biało-Czerwonymi" nie osiągnął, natomiast jego posada w żadnym momencie nie była zagrożona - wręcz przeciwnie, raczej spodziewano się dalszej współpracy Portugalczyka z PZPN. Nagle jednak, w zasadzie z dnia na dzień, Sousa ogłosił, że chciałby rozwiązać swoją umowę - i ostatecznie dopiął swego, przenosząc się koniec końców do brazylijskiego Flamengo, w którym notabene już od pewnego czasu nie pracuje. Tak czy inaczej w Polsce stał się jedną z najbardziej nielubianych postaci związanych z futbolem. Są jednak osoby, które biorą szkoleniowca w obronę - do tego grona należy Zbigniew Boniek, który jednak podkreśla przede wszystkim zdolności 52-latka, nie zaś aspekt dotyczący jego zachowania pod koniec ubiegłego roku. Były piłkarz i były szef krajowej federacji podzielił się paroma interesującymi spostrzeżeniami w programie Małgorzaty Domagalik "Niech gadają" na Kanale Sportowym. Zbigniew Boniek: Paulo Sousa po moim odejściu czuł się osamotniony "Sousa był znakomitym trenerem" - orzekł bez ogródek Boniek. "Miał postawione zadanie, które wykonał. Mieliśmy zająć pierwsze lub drugie miejsce w eliminacjach do mistrzostw świata i to się stało. Miał pecha, bo nie wygrał żadnego ważnego meczu, ale ja nie przypominam sobie jego fatalnego meczu. Uważam, że dał tej drużynie dobrego kopa" - dodał. "Po moim odejściu, według mnie, poczuł się trochę osamotniony. Nie miał już interlokutora, jakiego miał we mnie" - uważa Boniek, który dopowiedział, iż Sousa działał później w stresie i zrobił błąd mają opcję odejścia. "Jakbym ja był prezesem, to Paulo Sousa byłby trenerem i nie poszedłby do Flamengo, nie byłoby takiego problemu. Nastąpiło wiele rzeczy, który spowodowały, że stało się, jak się stało" - skwitował. Paulo Sousa we Włoszech? Mógłby trenować... Polaków Tymczasem Portugalczyk szykuje się - jak się zdaje - do objęcia kolejnego zespołu i po raz kolejny w jego karierze może to być włoska drużyna. Zdaniem mediów z Półwyspu Apenińskiego jest on łączony z Hellasem Werona lub... turyńskim Juventusem. W obu przypadkach współpracowałby z Polakami, bo w Hellasie znajdują się obecnie Paweł Dawidowicz i Mateusz Praszelik, a w "Juve" Wojciech Szczęsny i Arkadiusz Milik. W swoim menedżerskim CV 52-latek ma też takie drużyny jak Girondins Bordeaux czy Fiorentina. Największe sukcesy odnosił jednak m.in. z Maccabi Tel Awiw i FC Basel, z którymi zdobył krajowe mistrzostwa. Obecnie pozostaje bez zatrudnienia od 10 czerwca.