Euro 2024 zakończyło się dla reprezentacji Polski na fazie grupowej. O ile po spotkaniu z Holandią kibice mogli jeszcze mieć nadzieję na cud, jakim byłoby wyjście z arcytrudnej grupy, o tyle po dotkliwej porażce z Austrią taki scenariusz nie przekonałby nawet Toma Cruise'a. Polacy w ostatnim meczu fazy grupowej zremisowali z Francją i zakończyli udział w imprezie z dorobkiem 1 punktu. Euro 2024 bolesnym wspomnieniem dla Polaków. Skończyło się na fazie grupowej Podczas gdy na twarzach wielu reprezentantów Polski po meczu z "Trójkolorowymi" widać było uśmiechy, złe wspomnienia z Niemiec wywiózł Przemysław Frankowski. Pełen ambicji defensor czuł się mocno rozczarowany przebiegiem turnieju, a swoimi przemyśleniami podzielił się w rozmowie z redakcją "Przegląd Sportowy Onet". - Nie był to dla mnie jakiś udany turniej. Chciałem dać więcej reprezentacji. Wiadomo, że na takim turnieju każdy chce dać z siebie maksimum, ale w moim przypadku nie wyglądało to tak, jakbym sobie tego życzył - zaczął Przemysław Frankowski. - Nie potrzebuję, żeby ktoś mówił, czy zagrałem dobrze, czy źle. Sam zdaję sobie sprawę ze swoich umiejętności i wiem, że na tym Euro mogłem dać więcej reprezentacji. Ale nie było też nie wiadomo jakiej katastrofy - dodał rozgoryczony. Polak błyszczy za oceanem. Europejski potentat chce go u siebie Presja przesądziła o porażce z Austrią? Przemysław Frankowski rozliczył Polaków Frankowski rozłożył przy tym na czynniki pierwsze powodu porażki 1:3 z Austrią. Wielu dziennikarzy sugerowało, że piłkarze nie poradzili sobie z presją, któa narosła po przegranym, choć dość udanym meczu z Holandią. Absolutny debiutant szykowany do kadry. Michał Probierz zamierza zaskoczyć - Trudno jest mi dalej o tym mówić, bo to nie są miłe wspomnienia... To był przede wszystkim gorszy występ z tego względu, że Austria gra bardzo nieprzyjemnie. Dlatego ten mecz nam się nie udał, a nie że pojawiła się jakaś presja. Nawet jeśli wy, dziennikarze, pisaliście, że musimy wygrać, nie miało to dla nas znaczenia - stwierdził 29-latek.